Lady Pank to szczególna kapela w mojej muzycznej edukacji. Teksty z jej pierwszych trzech albumów do dziś znam na pamięć a każdy numer rozpoznałbym wybudzony w nocy już po pierwszym takcie. Mało tego! Pierwszy rockowy koncert na którym byłem, jeszcze w połowie lat osiemdziesiątych, zagrali oczywiście panowie z Lady Pank (gwoli ścisłości – od razu były to dwa koncerty – gdyż artyści zjechali do mojego rodzinnego miasta grając, z niewielką przerwą, jeden set po drugim!). Ech, to były czasy. Nigdy wcześniej, ani nigdy potem nic nie było takie samo…
No ale po co ja tu tyle prywaty wrzucam i sentymentalizmem zalewam? Nieprzypadkowo. Myślę bowiem, że ci słyszalni na albumie fani, zdzierający gardło niemalże w każdej kompozycji, mają podobne wspomnienia do moich. Ponadto płyta uświetnia szczególny dla zespołu jubileusz – trzydzieści lat działalności muzycznej.
Na dwóch dyskach pomieszczono zapisy jubileuszowych koncertów kapeli w Sali Kongresowej oraz w katowickim Spodku, podczas których muzykom towarzyszyła Orkiestra Symfoników Gdańskich pod dyrekcją Andrzeja Szczypiorskiego. Stąd tytuł albumu. Pomysł na łączenie rocka z klasyką nie jest oczywiście nowy, także i ostatnimi czasy na polskim gruncie. Wystarczy wspomnieć choćby o Perfekcie, czy Comie. Panowie wpisali się zatem z Symfonicznie w pewną oklepaną już formułę. Nie znaczy to jednak, że wypadają w tej konwencji sztampowo. Wręcz przeciwnie. Pomysł na wydawnictwo przewidywał bowiem skonfrontowanie ze sobą absolutnych Ladypankowych killerów z najbardziej znanymi tematami z muzyki poważnej. Mamy zatem z jednej strony Zamki na piasku, Mniej niż zero, Kryzysową narzeczoną, Tańcz głupia tańcz, Wciąż bardziej obcy, Małą Lady Pank, Zawsze tam gdzie Ty, Sztukę latania, czy Zostawcie Titanica z drugiej Wesołą wdówkę Lehara, Bolero Ravela, Kankana Offenbacha, Madame Butterfly Pucciniego, czy wreszcie Traviatę Verdiego. Te drugie pełnią zazwyczaj rolę wstępów do rockowych numerów, co tylko wzmacnia dramaturgię całości. Wyciszona delikatnie klasykami publiczność ekstatycznie wręcz reaguje na pierwsze takty każdego hitu. Już choćby dzięki wspomnianemu zabiegowi symfoników jest tu sporo, słychać ich także w każdej rockowej kompozycji, choć trzeba przyznać, że jakichś znacznych aranżacyjnych rewolucji nie poczyniono i większość przebojów nie zaskakuje swoją formą. Można się oczywiście przyczepić do wokalnej formy Panasewicza (Zabić strach), z drugiej strony ta ikona polskiej rockowej wokalistyki nic nikomu już nie musi udowadniać. Bo słucha się tego wybornie i z dużą łezką w oku.
Szczególne podsumowanie ważnego etapu kariery wydane zostało także w formie boxu, w którym oprócz dwóch płyt CD z dołączonym dodatkowo premierowym utworem Chłopak z mokrą głową, znajduje się koszulka, przypinka i pocztówka z autografami muzyków. Nabywcy bardziej standardowej edycji, dzięki specjalnemu kodowi, mogą pobrać nowy singiel z iTunes-a za darmo.