Cykl nieregularny o SBB: część VI.
To pozycja w dorobku Józefa Skrzeka i jego czeladki nietypowa. Przez bardzo długi czas dostępna jedynie na kasecie magnetofonowej; dopiero w roku 2004 doczekała się premiery CD.
„Jerzyk” dokumentuje nieco inną stronę kompozytorskiej działalności Skrzeka: zamiast rozbudowanych, wieloczęściowych, starannie skonstruowanych utworów mamy tu zbiór krótkich, kilkuminutowych kompozycji. Podobne, zwięzłe utwory zespół wydawał na singlach („Bitwy na obrazach”, „Uścisk w dołku”, „Reko-Reko” i „Serenada Gia Sena” były już dołączone do reedycji poprzednich płyt jako bonusy). Przy okazji, wyszedł całkiem ciekawy stylistycznie album: z jednej strony SBB chętnie przypomina o dawnej fascynacji The Mahavishnu Orchestra, z drugiej flirtuje tu z funkiem. Z dobrym efektem.
Utwór tytułowy, otwierający cały zestaw, jest bardzo udany: mocny, głęboki, funkujący motyw syntezatorowego basu, wokalizy Skrzeka… Bardzo ładne. „Kijek” jakby przypomina o dawnej fascynacji The Mahavishnu Orchestra: szybki, gęsty rytm, wyraźnie jazzrockowa pulsacja, stylowe dodatki elektrycznego fortepianu. „Oddech” jest spokojniejszy, bardziej melodyjny, ładnie narasta, do tego ma całkiem interesującą melodię. „Taniec Bulibara”, zgodnie z tytułem, oferuje znów szybki, trochę kołomyjkowy rytm i gęstą ścianę syntezatorowych dźwięków. Sporo żwawego, dynamicznego syntezatorowego grania jest także w „Garbusku”, ale ten utwór zawiera sporo zmian tempa, są fragmenty spokojniejsze, pojawia się kilka zgrabnych tematów melodycznych. „Palamakia” oferuje słuchaczowi bardzo stylowy funk: charakterystycznie przycinająca gitara (wcześniej trochę mało słyszalna), figury basowe syntezatora… Jest groove. W „Wołaniu o podkład” pierwszoplanową rolę gra Antymos: ładnie prowadzi zgrabną, nastrojową melodię na spokojnym, balladowym podkładzie syntezatorów i niespiesznym rytmie. „Janek” przypomina „Taniec Bulibara”; natomiast „Władkowa kołysanka” to Skrzek solo z fortepianem, nucący melodyjną – zgodnie z tytułem – kołysankę.
Obszerny zestaw nagrań dodatkowych otwiera „Debiut Kety”: teoretycznie debiutem były wcześniejsze o parę lat „Barwy drzewa” – ale tam mieliśmy do czynienia z kilkuminutową solówką na perkusji, tutaj mamy zaś pełnowymiarową kompozycję: żwawe, instrumentalne jazzrockowe granie znów w klimacie zespołu McLaughlina. W „11 traktów” powraca funk, tym razem z nieco mniejszym udziałem gitary. „Renia” i „Jak było tak było ale było” przypominają nieco „Garbuska”: żwawe elektroniczne granie w klimacie fusion, ładnie przeplatane spokojniejszymi fragmentami, w tym drugim przypadku z bardzo fajnie wzbogacającym brzmienie wyeksponowanym fortepianem elektrycznym. „Mutraczka” mogłaby się na dobrą sprawę nazywać „Palamakia II”: znów mamy tu konkretne funkowe granie, oprawione nieco groteskowym wstępem i kodą. Sporo tego funku jest też w „Cierpiarzu”, zwieńczonym bardzo udanym gitarowym solem Apostolisa. „Ouzo” przypomina nieco „Jesteś spóźnionym deszczem” z „Geiry” – płyty, przypomnijmy, nagranej przez Halinę Frąckowiak z towarzyszeniem SBB, z muzyką Skrzeka i tekstami Juliana Mateja: znów mamy tu porcję porywającego grania w klimacie fusion. Na koniec znów wracamy do funku w zamykającym płytę „Uścisku w dołku” – pierwotnej wersji utworu, znanego ze strony B supraphonowskiego singla.
Na pewno jest to zestaw interesujący: prezentujący SBB od strony dość nietypowej, od strony krótkich, zwięzłych form instrumentalnych. I trzeba przyznać, że te prostsze, zwięzłe formy muzyczne zespołowi się udały: Skrzek zaprezentował tu kilkanaście zróżnicowanych, interesujących kompozycji, ładnie potwierdzających jego stylistyczną wszechstronność. Z drugiej strony, mamy tu flirt SBB z funkiem: wyprawę na tereny, na które SBB jeszcze wróci – w nieco innym składzie, za jakiś czas. O czym w naszym cyklu będzie jeszcze okazja wspomnieć.