Z delikatnym opóźnieniem zabieram się za tę małą płytkę, gdyż miała ona swoją premierę w listopadzie ubiegłego roku. Light Is On to EP-ka zapowiadająca kolejny album poznańskiej formacji Underground Fly. Dla pewnego porządku przypomnę, że poznaniacy mają na swoim koncie już dwa studyjne krążki – Your Move – Your Choice (2006) i Awakenings (2008) oraz koncertowy i zarazem akustyczny Between Fiction And Reality – Acoustic Live (2009).
Mini-album zawiera 20 minut nowych dźwięków Podziemnej Muchy podzielonych na cztery premierowe kompozycje. Zostały one zrealizowane w szwajcarskim studio Alzac w Montreaux, a za ich miks i produkcję odpowiadają Marc Champod i Jean – Daniel Favrod – Coune.
Jakie jest to nowe oblicze Underground Fly? Ciekawe i intrygujące. Cieszę się przede wszystkim, że artyści porzucili swój flirt z akustyczno – chóralnym graniem i wrócili do rockowych korzeni, które tak fajnie zaprezentowali na swoim debiucie – jak dla mnie – ich najlepszym albumie. Light Is On pokazuje zespół w bardzo solidnej formie oraz przede wszystkim, różnorodnym i jednocześnie spójnym repertuarze. Całość rozpoczyna energetyczny, rozpędzony do przodu I’m Gonna Love You, przywołujący klimat I Will Follow klasyków z U2 i to w takiej bardziej spontanicznej odmianie rodem z Live At Red Rocks. Drugi w zestawie Little Rain przynosi Underground Fly takie jakie lubię najbardziej – lekko wzniosłe i dramatyczne za sprawą wokalu Mavericka, z nostalgicznym nieco melodycznym motywem, granym przez klawisze. Tytułowy Light Is On to najdłuższa i chyba najlepsza kompozycja w zestawie. Wielowątkowa, łącząca niemalże taneczny rytm z rockowym zgiełkiem oraz bardzo fajnym, klimatycznym refrenem. Gdyby nie to, że UF z artrockiem nie ma nic wspólnego, powiedziałbym, że to najbardziej progresywna rzecz w ich historii! Posłuchajcie zresztą drugiej części utworu, w której artyści zapuszczają się naprawdę w klasyczne rockowe granie, gdzieś tak z okolic lat 70 – tych, podkreślone delikatnie psychodelicznym gitarowym solem. EP-kę zamyka balladowy i nastrojowy Paradise.
Pewnie że w dalszym ciągu słychać gdzieś wspomnianych mistrzów z U2, ale widać też, że muzycy śledzą, co nowego dzieje się w muzycznej rewolucji. A i za siebie też potrafią spojrzeć. Zapowiada się doprawdy ciekawy krążek.