Zespół Opeth kojarzony jest z muzyką agresywną, rzec można brutalną. W takim nurcie utrzymane są przecież wszystkie krążki szwedzkiej grupy, od Orchid począwszy i na Deliverance skończywszy. Charakterystyczną cechą muzyki Opeth jest specyficzny sposób zmiany muzycznych nastrojów. Muzycy tego zespołu potrafią przejść od dynamicznych, death metallowych brzmień do subtelniejszych art – rockowych form.
Właśnie takim „momentem spokoju”, ale w całej twórczości Opeth, zdaje się być Damnation. Muzyka zawarta na tym krążku nie zawiera bowiem ani krzty brutalności, nie ma tutaj mocnych gitarowych riffów. Poprzez wytworzenie specyficznego klimatu, Damnation przenosi nas w muzyczne rejony eksplorowane niegdyś przez King Crimson, czy też Pink Floyd.
Podejrzewam, iż ta zmiana może zniechęcać niektórych fanów dotychczasowej twórczości Opeth. Z pewnością jednak zespołem zainteresują się też nowi słuchacze (należę do nich ja). Jedno jest pewne. Damnation jest kolejnym krążkiem przełamującym schematy jakoby zespoły specjalizujące się w brutalnych brzmieniach nie potrafiły grać delikatnie. Swój talent wokalny daje również poznać wokalista - Mikael Akerfeldt.
Damnation to album bardzo spójny i równy. Nie ma na nim żadnych nieudanych piosenek albo „upychaczy”. Wśród ośmiu utworów, według mnie, na wyróżnienie zasługują trzy pierwsze nagrania: Windowpane, In my time of need oraz Death Whispered a lullaby. Warto wspomnieć, że autorem tekstu do ostatniej wymienionej piosenki jest Steven Wilson (Porcupine Tree, No Man). Jest on również producentem Damnation. Death Whispered a lullaby urzeka melodyjnością i aurą jakiegoś niesamowitego spokoju, wyciszenia... to śmierć wyszeptała tę kołysankę.
Otwierająca album piosenka In My Time Of Need rozpoczyna się specyficznym sylabizowaniem. Nadaje ono utworowi rytm i prowadzi słuchacza ku refrenowi...
Summer is miles and miles away,
no one would ask me to stay...
To rid the disease jest ciekawą, dość rozbudowaną, kilkuwątkową kompozycją. Wspaniale ze sobą współgrają różne instrumenty. Jednostajna partia organów przeradza się w energiczną „burzę dźwięków”, by po chwili na nowo stać się zwiastunem spokojnego grania.
Ening Credits to urokliwy, instrumentalny kawałek, który charakteryzuje pewien „wpadający w ucho” gitarowy motyw. To właśnie z budowanych wokół niego akordów i dźwięków powstała cała kompozycja. Gdy piękna melodia cichnie, rozlegają się nieśmiałe, dochodzące jakby z oddali dźwięki. Rozpoczyna się Weakness (utwór bonusowy). Kompozycja ma charakter ambientowy, tworzy dzięki temu wspaniałą, mroczną atmosferę. Dodatkowego uroku temu kawałkowi dodaje zmodyfikowany, słabiej słyszalny – bardziej tajemniczy, wokal. Weakness to kompozycja, która wycisza zarówno słuchacza jak i całą płytę. Z każdą minutą jest coraz spokojniej, piękniej. W końcu Mikael śpiewa:
I'm not afraid of what you have just done
But of what you've just become
Te słowa wieńczą dzieło, jakim niewątpliwie jest Damnation.
Myślę, że każdy kto lubi nastrojowe i rozbudowane melodie polubi krążek szwedzkiego zespołu. Damnation z pewnością warte jest poznania. Ukazuje Opeth od zupełnie innej strony. Częściowa zmiana sposobu muzycznego wyrazu zakończyła się całkowitym sukcesem. Serdecznie polecam ten album!