ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Pink Floyd ─ Relics w serwisie ArtRock.pl

Pink Floyd — Relics

 
wydawnictwo: EMI Records Ltd 1971
dystrybucja: EMI Music Poland
 
1. Arnold Layne (Barrett) [02:54]
2. Interstellar Overdrive (Barrett, Waters, Wright, Mason) [09:41]
3. See Emily Play (Barrett) [02:53]
4. Remember A Day (Wright) [04:28]
5. Paintbox (Wright) [03:32]
6. Julia Dream (Waters) [02:36]
7. Careful With That Axe Eugene (Waters, Wright, Mason, Gilmour) [05:43]
8. Cirrus Minor (Waters) [05:12]
9. The Nile Song (Waters) [03:23]
10. Biding My Time (Waters) [05:15]
11. Bike (Barrett) [03:21]
 
Całkowity czas: 49:25
skład:
Syd Barrett – Lead Guitar, Rhythm Guitar, Lead Vocals, Backing Vocals; David Gilmour – Electric Guitar, Electric Guitar Processed Through Delay, Rhythm Guitar, Acoustic Guitar, Backing Vocals; Roger Waters – Bass Guitar, Backing Vocals; Richard Wright – Organ, Piano, Mellotron, Backing Vocals, Lead Vocals; Nick Mason – Drums and Percussion.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,3
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,3
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,2
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,3
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,2

Łącznie 16, ocena: Dobra, godna uwagi produkcja.
 
 
Ocena: 6 Dobra, godna uwagi produkcja.
31.10.2010
(Recenzent)

Pink Floyd — Relics

Dziwna to płyta. Niby składanka, ale chaotyczna. Spora część tej płyty to utwory singlowe – jednak małe płyty zespołu potraktowano tu dość wyrywkowo. Są też utwory z pierwszych trzech płyt Pink Floyd – ale wybór jest znów mocno przypadkowy.

Pierwszy singel Floyd to było „Arnold Layne” / „Candy And A Currant Bun”. Na “Relics” trafił tylko ten pierwszy. Zabrakło drugiej strony – bynajmniej nie gorszej, psychodelicznej, zwariowanej piosenki. OK – mamy za to opowieść o znajomym Watersa, który nocami kradł suszącą się na sznurach dziewczęcą bieliznę. Z drugim singlem – „See Emily Play” / „Scarecrow” – sprawa jest prostsza, bo w tym przypadku strona B trafiła na debiutancki album grupy. Oba przebojowe – i ważne w karierze zespołu – utwory to zgrabne, psychodeliczne piosenki, w których nie brakuje wszystkiego, co kojarzymy z szalonym Sydem Barrettem i jego sposobem gry na gitarze: pogłosy, ślizganie zapalniczką Zippo po strunach, przeróżne dziwne odgłosy, sprzężenia, zniekształcenia… Plus zwarte, chwytliwe, przebojowe melodie.

Dziwna sprawa jest z trzecim singlem – „Apples And Oranges / Paintbox”. Z niego trafił na „Relics” tylko utwór z B strony, zgrabna, nieco beatlesowska, chwilami jakby inspirująca się też The Who, piosenka Wrighta „Paintbox” (słabsza jednak od „Remember A Day”, nie mówiąc już o karygodnie niedocenianej „See-Saw” – dla piszącego ten tekst utworu nr 2 w dorobku Richarda Wrighta). Tymczasem strona A wypadła całkiem intrygująco. „Apples And Oranges”, ostatni singel PInk Floyd autorstwa Barretta, zdradza inspirację Syda The Beatles – nie tylko w harmoniach wokalnych, ale także w samej konstrukcji utworu. Był to pierwszy singel Pink Floyd, który nie trafił na listy – za co Roger Waters obwiniał producenta, Normana Smitha, który jego zdaniem schrzanił produkcję.

Czwarty singel zespołu to w ogóle była dziwna rzecz. Na A stronę trafiła kompozycja Wrighta „It Would Be So Nice” – mało reprezentatywna dla zespołu i generalnie bardziej pasująca jako wypełniacz na stronę B małej płytki, nielubiana przez zespół (zwłaszcza Watersa i Masona). A na stronie B zespół schował małe arcydzieło. „Julia Dream” Watersa to – oczywiście – ballada. Z bardzo subtelnym, eterycznym, nieziemskim brzmieniem melotronu. Z intrygującym tekstem o śmierci. I debiut Davida Gilmoura na płycie Pink Floyd. Na szczęście tym razem odpowiedzialni za repertuar „Relics” popisali się i na płycie mamy utwór ze strony B.

Piąty singel grupy to znów był debiut. „Point Me At The Sky” to debiut spółki kompozytorskiej Roger Waters – David Gilmour. Znów, podobnie jak dwie poprzednie płytki nie odniósł sukcesu, więc grupa zadecydowała o rezygnacji z wydawania małych płytek w rodzimej Wielkiej Brytanii i single zespołu od tej pory ukazywały się tylko w Stanach Zjednoczonych – aż do roku 1979 (wszystkie powyższe opisy dotyczą singli brytyjskich – amerykańskie różniły się zawartością, były też wydawane płytki z utworami z albumów zespołu, których w UK nie było wcale; zresztą np. Francuzi z „More” wykroili bardzo popularny singel „The Nile Song” / „Ibiza Bar”). Obok „It Would...” to najmniej znany singlowy utwór grupy. Trochę niesłusznie: całkiem udana piosenka łączy w sobie łagodną, nieco psychodeliczną, balladową nastrojowość z cięższym, przypominającym nieco „The Nile Song”, kontrastowym fragmentem. Na „Relics” trafiła za to B-strona tej płytki. Jedyny singel Floyd podpisany przez cały zespół. „Careful With That Axe Eugene” zaczyna się łagodnymi dźwiękami organów i monotonną partią gitary basowej i stopniowo narasta. A w kulminacyjnym momencie pojawia się nagle wtopiony w warstwę muzyczną wrzask Watersa. Potem utwór powoli się wycisza… „Careful…” (według jednej wersji poświęcony grasującemu wtedy po Londynie szaleńcowi, w innej wersji – bratu Jerry’ego Garcii z The Grateful Dead, który kiedyś obciął sobie siekierą palce) – to jeden z najbardziej zapadających w pamięć utworów zespołu. I stały punkt repertuaru koncertów Pink Floyd na wiele lat.

Reszta tej płyty to nagrania wybrane z płyt zespołu. Z debiutu słusznie wybrano „Interstellar Overdrive” – bardzo ważny dla Pink Floyd AD 1967, ale „Bike” – zamykające i „Relics”, i debiut – można by zamienić na „Astronomy Domine” chociażby; dałoby to lepszy obraz debiutanckiej płyty zespołu. Z „A Saucerful Of Secrets” trudno wybrać jeden reprezentatywny utwór – ta płyta to jedno z najbardziej eklektycznych dokonań w historii zespołu, padło na „Remember A Day” – OK, choć ciut lepsze byłoby w tym miejscu „Set The Controls...”, bardziej reprezentatywne dla przejściowego okresu poszukiwań i eksperymentów, w jaki Pink Floyd wkroczył w roku 1968. Z „More” trafiły się dwie kompozycje otwierające – i tutaj trudno mieć jakieś zarzuty, bo i „Cirrus Minor”, i „The Nile Song” to piosenki udane i nieźle oddające atmosferę płyty „More”.

Jest jeszcze kompozycja premierowa, choć niezupełnie. „Biding My Time” można było często usłyszeć na koncertach zespołu. Tu trafiła się wersja studyjna: całkiem interesująca, jazzująca ballada, z solem Wrighta na puzonie.

W sumie EMI Starline samo chyba nie było pewne, co właściwie chciało na tej składance osiągnąć. Jako Pink Floyd 1967-1969 w pigułce ta płyta raczej zadania nie spełni, za dużo tu elementów przypadkowych, trochę za dużo ważnych utworów brakuje („Astronomy Domine”, „Candy And A Currant Bun”, „Apples And Oranges”, „Set The Controls For The Heart Of The Sun”). Jako wybór singli też się nie sprawdza – z każdej małej płytki zespołu wydano jeden utwór, a wybór był nie zawsze słuszny; na oficjalne wydanie części nagrań fani musieli czekać do lat 90. Powstała całkiem fajna, choć chaotyczna i przeznaczona raczej dla zaprzysięgłych fanów pozycja.

 


 

Okładkę płyty - po tym jak zespół odrzucił różne pomysły Thorgersona - narysował Nick Mason; jak sam stwierdził, była to jedyna sensowna rzecz, jaką narysował (a studiował architekturę). Do dziś nie odebrał z EMI 25 funtów wynagrodzenia za okładkę. W roku 1995 ukazała się zremasterowana wersja CD - na okładce znalazł się model stateczku z oryginalnej okładki, zbudowany przez Thorgersona. Niestety, edycja okazała się dość niechlujna: podane czasy trwania utworów nie mają nic wspólnego z rzeczywistością (np. Careful... - 1:10; Arnold Layne - 5:15; Interstellar Overdrive - 3:20). W niektórych źródłach można znaleźć informację, że wersja "Careful..." zamieszczona na "Relics" trwa 7 minut i 45 sekund. Jest to błąd, takiej wersji zespół nie zarejestrował - na "A Tree Full Of Secrets" są jedynie wersje mono i stereo, obie trwają po 5 minut i 43 sekundy.
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.