Jakiś czas temu zrecenzowałem drugi krążek Ayreona, pora cofnąć się jeszcze o rok. Debiutancki album mówi nam sporo o samym artyście. Już wtedy Arjen sięgnął po formę concept albumu, opowiadającego historię średniowiecznego niewidomego minstrela, któremu ludzkość z 2084 roku przesłała informację o czekającej ją zagładzie. Minstrel ów nazywa się... Ayreon.
Tyle dowiadujemy się z prologu, który zapowiada niesamowitą mieszankę fantastyki i średniowiecza, co znajduje także odbicie w warstwie muzycznej. Klawiszowy wstęp w "Awareness" dobrze nastraja do dalszej części utworu, akustycznej zwrotki. Dalej wchodzi bardzo charakterystyczny w muzyce Arjena patent - syntezatorowa melodia uzupełniana gitarą, dołącza też kobiecy śpiew. Na uwagę zasługuje melodyjna solówka, w porównaniu z dzisiejszymi zagrywkami Arjena widać dużą różnicę. "Eyes of time" zachwyca niezwykle melodyjnym refrenem, pojawiają się pierwsze, jakże częste w twórczości Ayreon dialogi wokalne. W zwrotce dużą rolę odgrywają klawisze, nie brak też połamanych riffów.
"Banishment" opowiada o wygnaniu minstrela - miejscowa ludność nie dopuszcza do siebie jego historii. Jest to najdłuższy utwór na płycie, dzieje się więc sporo. Są i spokojne partie klawiszy, gitary akustycznej, jak i rozbudowane solowe popisy, hammondowe brzmienia, a nawet growle. Nie ma się przy tym wrażenia przerostu formy nad treścią, każdy motyw został użyty z rozwagą. "Ye Courtyard Minstrel Boy" wywoła uśmiech u wszystkich, którzy znają inny projekt Arjena - Ambeon. To właśnie na nim bazował "Estranged". Obie wersje są ciekawe, zachęcam do porównania.
"Sail Away to Avalon" to, można śmiało stwierdzić, największy przebój z tej płyty. Zagrany i zaśpiewany z pazurem, trudno się od niego uwolnić. Broni się po prostu jako całość, ciężko wyróżnić tą czy inną część utworu. Po akustycznym przerywniku w postaci "Nature's Dance" rusza "Computer-Reign", który raczej nie zapada w pamięć. Co innego "Waracle"... tu wprowadza nas posępny, mroczny motyw, zaraz potem uderza podniosły, pełen patosu motyw. Czwarta minuta przynosi chwilową zmianę nastroju (świetna robota żeńskich wokali). Solówki prowadzą nas do stopniowego wyciszenia.
"Magic Ride" ponownie zwróci uwagę entuzjastów Ambeon, z męskim wokalem utwór ten brzmi zupełnie inaczej. Jest to najspokojniejszy kawałek na płycie, świetnie wypełnia swoją rolę przed uderzeniem w postaci "Merlin's Will". Już na starcie zostajemy uraczeni genialnym riffem z syntezatorem w tle. Mamy tu kolejny dialog wokalny w zwrotce i chóralny zaśpiew w refrenie. Jest to też utwór nasączony ciekawymi brzmieniami klawiszowymi, co tu dużo mówić... mój osobisty numer jeden na The Final Experiment. "The Charm of the seer" to pierwowzór "Fate of a Dreamer" Ambeona, moim zdaniem w oryginale brzmi nieco ciekawiej - a to za sprawą większego udziału gitary solowej. W porównaniu do wersji późniejszej, mamy tu do czynienia ze zmianami nastroju. Po fortepianowym przerywniku czas na zakończenie - "Ayreon's fate". Po trochę rozwlekłym wstępie dostajemy to, co artyście wychodzi najlepiej - syntezatory szalejące na tle melodyjnych gitar. Kroczący rytm prowadzi nas do samego końca.
A co z naszym minstrelem? Ostatecznie zostaje uciszony klątwą Merlina, czarodziej popełnia jednak błąd i wiadomość przekazana ślepcowi ma się pojawić w umyśle innego minstrela, pod koniec XX wieku... "The Final Experiment" początkowo został wydany jako Arjen Lucassen "Ayreon: The Final Experiment". Szybko jednak wprowadzono poprawkę - Arjen poczuł się do roli minstrela i pod szyldem Ayreon raczy nas swoją muzyką już od 12 lat. Mam nadzieję, że zainteresowałem kogoś tym wspaniałym albumem, następną recenzję z cyklu napiszę niebawem.