Poznajcie kolejną w tym tygodniu kalifornijską grupę metalcore’ową - In This Moment. Liderką jest ceniona nie tylko za walory głosowe wokalistka Maria Brink (przed odsłuchem polecam wygooglać zdjęcia tego aniołka). Grupa powstała 5 lat temu, jest to ich trzeci album. Tak jak poprzednio pisałem o ziomach z Terror, że mają dużo wspólnego z punkiem czy muzyką hardcore, tak nowy album ITM wydaje się o wiele bardziej wyważony, profesjonalny i dokładny. Bliżej im do melodyjnego death metalu spod znaku Arch Enemy chociażby czy In Flames. Skandynawskie granie jest tu jednak nieco wzmocnione (a może rozmiękczone) amerykańskim feelingiem spod znaku tatuaży, irokezów i kolczyków.
Trzeba przyznać, że płyta nie jest tylko metalowym, nowoczesnym łomotem, ale czasami pojawiają się wolne tempa, czyste wokale, melodyjne rockowe przyśpiewki i inne urozmaicenia. Oczywistym jest, że nie doświadczymy tu całej palety emocji, nie odkryjemy Ameryki, nie poczujemy się zachwyceni, zszokowani, zgwałceni przez uszy, czy przeniesieni do innego świata. Ta płyta wpisuje się raczej w modną teraz mainstreamową, rzemieślniczą metalową przeciętność, słychać jednak, że nie jest to granie na popularną pałę, ale jest w tym jakiś zamysł i idea. Dodatkowo całość brzmi bardzo przyzwoicie, w czym zapewne pomogli właściwi ludzie z amerykańskiego produkcyjno-wydawniczego światka. Dla fanów takiej twórczości dość ciekawa pozycja, reszta może sobie odpuścić.