"Embrance The Storm" to debiut. Różnie bywa z debiutanckimi krążkami, czasami jest to pierwsze i ostatnie wydawnictwo grupy, czasami kamień milowy w całej twórczości zespołu. W tym wypadku pierwszy krążek jest bardzo udany, zresztą nie mogło być inaczej, w końcu tworzył go człowiek-geniusz, którego inna płyta zdobyła ostatnio prawie wszystkie znaczące nagrody na muzycznym rynku. Chodzi oczywiście o Arjena Anthonego Lucassena. W skład zespołu wchodzą jeszcze wokalistka z zespołu Elfonia, Marcela Bovio, Lori Linstruth z Warbride, Johan van Stratum, Davy Mickers oraz Alejandro Millán (również Elfonia). Nie ulega jednak wątpliwości, że to Arjen jest tutaj twórcą numer jeden. Wytrawny słuchacz i znawca twórcy Ayreona, od razu rozpozna pomysły i styl Lucassena. Przeplatają się one na tej płycie z zupełnie nowym, niespotykanym obliczem geniusza.
Na "Embrance The Storm" przeważają wolne, spokojne klimaty, choć nie pozbawione pewnego napięcia. Rozmazane pejzaże, niczym muzyczna ilustracja do ambitnych filmów i scen, gdzie bohater podąża nocą przez miasto, rozmyślając nad własnym życiem. Ważną rolę pełni tu pianino i nienachalna, choć bardzo wyraźna sekcja rytmiczna, jednak kręgosłup i fundament stanowi cudowny, mocny głos Marcelii oraz gitara Arjena. Nie jest to produkcja, którą należy rozbijać na części i opowiadać o każdym kawałku po kolei. Album stanowi całość, jak prawie każde dziecko Lucassena; dlatego najlepiej zaaplikować sobie płytę w całości, nie patrząc na tytuły czy etykietki. W dobie sztucznych produkcji tworzonych przez nadęte, groźne metalowo gotyckie bubki, w poszukiwaniu ambitnej, romantycznej muzyki, która jest paliwem nie tylko dla mózgu, ale i serca, wolę sięgnąć po taką właśnie płytę.
Muzyka Stream Of Passion, nowego projektu Lucassena (który nota bene zaskoczył mnie swoim romantycznym obliczem - mało rozmachu i pompatyczności), nie jest oczywiście ani szczególnie odkrywcza, ani szalenie oryginalna. Mamy tu za to dużo świetnych melodii i uczuć, co wyróżnia płytę spośród dziesiątek innych. Od razu można rozpoznać utwory, które wyrażają gorycz i żal, które smutek, które gniew, a które radość. Do ciekawszych pozycji mogę zaliczyć "Passion", "Whenever You Are", "Embrance The Strom" - zwróćcie na nie szczególną uwagę podczas słuchania albumu. Mam nadzieję, że po niego sięgniecie, bo to wielka zaleta potrafić wybrać pomiędzy czymś powtarzalnym, zwyczajnym, a czymś wyjątkowym i innym. Gorąco polecam.