Singiel otrzymałam przed „rozgrzewkowym koncertem Riverside przed trasą z Dream Theater, ale jak najbardziej potraktowanym na serio”, który miał miejsce 10 czerwca w warszawskiej Progresji (nadmieniam, że wydawnictwo rozeszło się podczas koncertu w tempie ekspresowym). O samym koncercie napiszę w innym miejscu.
Niespełna 19 minut – 4 utwory. Całość zamknięta w gustownym digipacku. Standard światowy i to w kraju, w którym polityka wydawania singli nie jest priorytetem. W którym tylko szaleńcy wydają single. Zapytałam o ten aspekt budowania społeczności i sens takich wydawnictw Piotra Grudzińskiego. Powiedział kilka mądrych słów na ten temat:
Zysk z tego jest niewielki. Ale radość naprawdę duża. Chcemy trafić do jak najszerszej publiczności, wyjść jej naprzeciw. Możemy sobie na takie działania pozwolić w czasach ściągania płyt z Internetu, gdzie możesz muzykę ściągać z sieci. Płyta fajnie wygląda. Nie uważam, ze jest to komercja. Jest to bardzo dobry strzał, aczkolwiek w Polsce rzeczywiście nikt singli nie wydaje. To jest najwspanialsza rzecz, chcemy trafić do ludzi. No i jeszcze jedna sprawa: liczymy na złotego singla (wg ZPAIW – pułap 5000 sztuk).
Utwór 02 Panic Room został zamieszczony na singlu w dwóch wersjach, z których remix podoba mi się bardziej od wersji albumowej. Bardzo fajny motoryczny kawałek, oparty na orientalnej skali. Niesamowicie smutny, niesamowicie refleksyjny, a paradoksalnie w pewien sposób drapieżny.
Used to be my Panic room
The other side of me
Where I slept and woke by turns
And nothing seemed real
Lucid Dream IV – to jak określił Mariusz Duda, typowe riversajdowe granie. Mocne akordy gitar, klawiszowe szaleństwa, fajna sekcja – czyli to za co kochamy Riverside. A później…Back to The River – utwór który znamy już z koncertowych wykonań zespołu. Majestatyczne, lejące się dźwięki gitary i wielki pokłon w stronę Pink Floyd (wpleciony motyw z Shine On You Crazy Diamond). Zabrzmiało to znakomicie, za serce chwyciło. Fajnie!
Słów kilka o brzmieniu. Materiał zawarty na singlu nagrywany z tą samą ekipą, co poprzednie wydawnictwa zespołu. Całość jednak brzmi lepiej, znacznie klarowniej i więcej w tej muzyce, tak potrzebnej przestrzeni.
Singiel króciutki – nie ma co pisać więcej. 02 Panic Room mile zapełnia czas w oczekiwaniu na pełnoprawne wydawnictwo zespołu. Mała rzecz, a cieszy. Trzeba będzie poczekać do września na całość Rapid Eye Movement (mogę uronić nieco rąbka tajemnicy – album zapowiada się bardzo interesująco).
Oceny tego wydawnictwa nie będzie, bo to tylko przystawka przed większym, dziewięciootworowym daniem. Smakowita nadmieniam. Truskawki z bitą śmietaną wręcz.
Chwila na prywatę: Patronat nad wydawnictwem objął serwis Artrock.pl. Kto się jeszcze w to wydawnictwo nie zaopatrzył, niech skoczy do najbliższego, dobrego sklepu muzycznego.