skład:
Vincent Cavanagh – voc, guitars /Danny Cavanagh - guitars, keyboards, vocals
John Douglas – drums/Jamie Cavanagh – bass /Les Smith – keyboards / Lee Douglas – voc in A Natural Disaster/ The Bacchus String Quartet.
Ocena:
7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
07.01.2007
(Gość)
Anathema — A Moment in Time
Od ponad trzech lat czekamy na najnowsze dzieło studyjne Anathemy. Po znakomicie przyjętym, i co tu dużo mówić FENOMENALNYM A Natural Disaster oczekiwania, co do najnowszej produkcji Brytyjczyków są olbrzymie. To oczekiwanie (i obgryzanie pazurków) przez fanów, zespół umila wydawaniem płyt koncertowych w formacie DVD.
Drugie DVD zespołu, A Moment in Time to zapis koncertu zespołu, zarejestrowany podczas jubileuszowego, dwudziestego Festiwalu Metalmania. Jest bardzo jubileuszowo! Widać i słychać, że muzycy przyłożyli się i nie olali (co czasami Anatema niestety robi) publiczności. Tego dnia w Spodku zagrali dobry koncert. Może nie porywający (wciąż pamiętam wrocławskie koncerty zespołu), ale było solidnie. Materiał zawarty na DVD jest zapisem tego zdarzenia i przedstawia zespół w dobrej dyspozycji. Niestety, to jak na dzisiejsze standardy bardzo krótki koncert, zaledwie godzina z „hakiem”. Owszem jest bardzo energetycznie i klimatycznie, dobór materiału jest świetny, ale jest za krótko. To pierwsze zastrzeżenie. Pamiętam chwilę, jak po raz pierwszy obejrzałam BE DVD Pain Of Salvation. Również byłam lekko rozczarowana krótkim czasem koncertu (cóż człowiek przyzwyczaił się do oglądania trzygodzinnych koncertów ;-). Ale, ale przecież Pain Of Salvation nie jest bohaterem tej recenzji. Wróćmy zatem do Anathemy.
Ubarwienie muzyki przez kwartet smyczkowy uważam za bardzo dobre posunięcie. Słychać, ze The Bacchus String Quartet fajnie i ze smakiem wpisał się w muzyczną przestrzeń zespołu. Zabrzmiało to bardzo stylowo.
Zastrzeżenie drugie: Muzyczni puryści i zwolennicy bel canto usłyszą straszliwe fałsze wokalne w wykonaniu braciszków Cavanagh (uszy NAPRAWDĘ bolą). Podczas koncertu w katowickim Spodku nie słyszałam tych wokalnych niedociągnięć, bardziej chłonęłam muzykę, dźwięk i emocje, słowem wszystko, co działo się na scenie. Po obejrzeniu koncertu mój entuzjazm i wspomnienia zostały sprowadzone do parteru. Konsoleta i mikrofony bezlitośnie obnażyły braki w warsztacie wokalnym panów Cavanagh. Co może wydać się paradoksalne, z jednej strony się cieszę, że materiał nie został poprawiony w studio i może właśnie przez te fałsze, obcujemy z czymś naturalnym, z prawdziwą Anathemą na scenie.
Z całkiem niezłym „żywiołem” koncertowym. Muzycznie: przekrój przez całą dyskografię zespołu. Palce lizać. Rozmawiałam zaraz po koncercie z fanami zespołu. Część z nich kręciła nosem, że dobór treści muzycznej nie za bardzo, że nie zagrali „tego” i „tamtego”. No dobrze, nie zagrali Are You There?, co troszkę mnie zdziwiło. Cóż, nikomu nie dogodzisz. Całość koncertu wieńczy Comfortably Numb pewnego znanego wszystkim zespołu (ale nie chodzi mi o Scissors Sisters). Wersja powiedziałabym, mało interesująca i jednak, przez zespół wymęczona.
Słów parę o realizacji. Wszyscy, którzy znają realizacje DVD przez Metal Mind wiedzą, jakiego poziomu realizacji można się spodziewać. DVD zostało zrealizowane solidnie, dźwięk został zmiksowany całkiem nieźle, sześciu kamerzystów harowało w pocie czoła i utrwaliło na taśmie najważniejsze emocje i tytułowy „moment w czasie”. Może oglądam to DVD bez większych emocji (cóż poziom „hollywódzkiego” Score nadal powala), ale wydawnictwo to wstydu zespołowi i wytwórni nie przynosi.
Całości DVD dopełniają bonusowe nagrania zarejestrowane w 2004 roku w krakowskich Krzemionkach, wywiad z zespołem (proponuję odświeżenie listy pytań do zespołu), wygaszacze ekranu, trochę fotek. Czyli standardowo.
Podsumowując: Nie jest to może bardzo wysublimowana propozycja, ale każdy fan Anathemy powinien się w to DVD zaopatrzyć (lub przynajmniej obejrzeć).