1. Different world/ 2. These colours don’t run/ 3. Brighter than a thousand Suns/ 4. The pilgrim/ 5. The Longest Day/ 6. Out of the shadows/ 7. The reincarnation of Benjamin Breeg/ 8. For the greater good of God/ 9. Lord of light/ 10. The legacy
Całkowity czas: 72:00
skład:
Bruce Dickinson – wokal/
Steve Harris – bass/
Janick Gers – gitara/
Dave Murray – gitara/
Adrian Smith – gitara/
Nico McBrain – perkusja
Chyba każdy zna legendę heavy metalu, jaką jest Iron Maiden. Grupa wyniosła ciężkie grania na salony i podbiła światowy rynek muzyczny za pomocą wielu wyśmienitych krążków, z których każdy miał odmienną i niepowtarzalną aurę. Tym razem Dziewica zaserwowała pikantną mieszankę. Najnowsze „A matter of life and death”, to połączenie dramaturgii i żywiołowości “Brave New World” z mrocznym posmakiem “The X Factor” oraz epickością „7th son of a 7th son”. Dodajmy jeszcze do tego rycerską patetyczność z “Dance Of Death” , sporą dawkę progresywnych zapędów, balladowe interludia i charakterystyczną produkcję Kevina Shirleya, a otrzymamy przybliżony obraz najnowszego krążka. Powstał niezwykle dojrzały twór, o złożonych strukturach aranżacyjnych, pełen motorycznych riffów, szalonych solówek, okraszony niepowtarzalną pulsacją bassu Harrisa. Pomimo tego, że większość kompozycji śmiało wykracza czasowo poza typowo piosenkowe ramy, to wciąż tkwi w tym Maiden, jaki dobrze znamy, grający z konserwatywnym uporem ciągle to samo. Co prawda innowacyjne niuanse są na nowym krążku, ale można je zliczyć na palcach jednej ręki i za wielkiego wpływu na całokształt „A matter of life and death” nie mają. Niektórzy zapewne ubolewać będą, że na krążku nie typowo Maidenowych hitów i pamiętnych galopujących rytmów, ale nie da się zadowolić każdego...
Co prawda „A matter of life and death” zaczyna się typowo Maidenowym czterominutowym pociskiem, ale reszta kompozycji wymaga sporej koncentracji i cierpliwości. Nie ma tu jednak gmatwaniny. Jest to po prostu niezwykle melodyjny (choć nie są to najwybitniejsze melodie w historii grupy) i przejmujący heavy metal, ani na moment nie popadający w banalną manierę, opatulony bardzo dobrą warstwą tekstową. Muzyka jest zbudowana na bazie prostych, ale urzekająco pikantnych ingrediencji. Co prawda nie da się w nią „wgryźć” od razu, trzeba kilku sesji z krążkiem, ale warto poświęcić trochę czasu, by zgłębić tajniki „A matter of life and death”, gdyż jest to jedna z najlepszych płyt w historii zespołu. Jeśli kogoś Iron Maiden nigdy nie rozpalał, to raczej ta płyta tego nie zmieni. Do fanów grupy nie apeluję, bo oni zapewne szturmują już sklepy muzyczne...