1. The Temple of the Living God 2. Another World 3. The Outsider 4. Sweet Elation 5. In The Fire 6. Solid As The Sun 7. The Glory Of The Lord 8. Outside Looking In 9. 12 10. Deliverance 11. Inside His Presence 12. The Temple of the Living God
skład:
Neal Morse - vocals, keyboards;
Jordan Rudess - Keyboards;
Mike Portnoy - drums;
Alan Morse - guitar;
Roine Stolt - guitar;
Steve Hackett - guitar;
And then after all, with our back’s against the wall
We seek the temple of the living God
Nie ulega wątpliwości, że Neal Morse jest muzykiem pracowitym. Dopiero rok minął od wydania jego ostatniej płyty „One”, a już pojawiło się kolejne wydawnictwo. Zatytułowane zostało dość enigmatycznie: „?”. Do współpracy, jak to zwykle u Neala bywa, zaproszeni zostali świetni muzycy: Steve Hackett, Mike Portnoy, Jordan Rudess (oboje Dream Theater), Roine Stolt (The Flower Kings). Morse nie zapomniał także o swoim bracie Alanie na co dzień grającemu w Spock’s Beard.
„?” niesie ze sobą niespełna godzinę zróżnicowanej, dynamicznej muzyki, do której Neal zdążył przyzwyczaić nas już na swych poprzednich krążkach. Dość krótkie utwory przenikają się, każdy z nich jest jak niezbędny element w układance. Rolę swoistej klamry pełni kompozycja The Temple Of The Living God – ona najpierw wprowadza nas w nastrój, tej bardzo zwartej płyty, a później podsumowuje i wieńczy krążek.
„?” przepełniony jest pozytywną energią – to w znacznej mierze dźwięki pełne radości (co nie jest w art-rocku zbyt często spotykane). Ciekawy akcent stanowią, zgrabnie wplecione w art-rockową całość, nawiązania do muzyki etnicznej. Pojawia się też kilka ballad.
Neal Morse poprzez swoją muzykę oraz teksty przekazuje słuchaczowi idee chrześcijańskie. Fakt ten nie dziwi gdyż odmieniły one jakiś czas temu jego życie i znacznie wpłynęły na twórczość. Liryki okraszone są licznymi cytatami biblijnymi. Na szczęście Neal nie jest monotonnym i nachalnym kaznodzieją, nie moralizuje ani nie poucza – zarówno muzyka jak i słowa dalekie są od tego co zwykliśmy nazywać „sacrosongiem”. Dotykają natomiast kwestii, które stanowią nierzadko istotną część ludzkiego życia.
Na szczególne wyróżnienie zasługuje jeden z dłuższych kawałków – In The Fire, zwieńczony instrumentalnymi popisami muzyków. Niewiele ustępuje mu Solid As The Sun. Po nim następuje krótka partia chóru – The Glory Of The God. Ciekawie jest też na początku krążka. Mi do gustu szczególnie przypadła chwytliwa melodia z utworu Another World. Trochę mniejsze wrażenie sprawiają natomiast ballady, np. „Outside looking in” czy też „Inside His present” – nie da się ukryć, że większe znaczenie dla zwartości kompozycyjnej albumu mają ich teksty.
Nie warto chyba się zastanawiać nad tym, czy „?” przerasta swoją poprzedniczkę. W mojej opinii oba albumy są pozycjami udanymi i wartymi przesłuchania. „Pracuś” Neal Morse kolejny raz stanął na wysokości zadania. Fani jego twórczości na pewno nie będą zawiedzeni.