W POSZUKIWANIU NIEZNANYCH KORZENI PROGMETALU
Na początku recki powinno być trzęsienie ziemi, zaś później napięcie winno rosnąć. No to macie trzęsienie ziemi: debiut Dream Theater, tak wychwalany za swoją świeżość i przełomowość dla ukształtowania nurtu zwanego progmetalem można spokojnie wrzucić do nieładnie pachnącego worka z napisem: REG. Mało tego: również pomnik w rodzaju Images And Words nie wydaje się niczym szczególnie wielkim, a to za sprawą wielkiej wyprawy w poszukiwaniu nieznanych korzeni progmetalu i dotarciu do debiutu Niemców z formacji Sieges Even. Nieskromnie to muszę sobie pogratulować tzw. "nosa" - w recce przedostatniego studyjnego, jak dotąd wydawnictwa, Fates Warning - Disconnected z 2000 napisałem: "Fates Warning...zespół legenda - zaliczany do tych formacji, które obok Queensryche, Dream Theater czy stosunkowo mniej znanego niemieckiego Sieges Even wypracowały stylistykę progresywnego metalu.". Wtedy omawianą płytkę Niemców znałem bardzo pobieżnie, niemniej teraz... niemniej teraz urzekające dźwięki wespół z niesamowitą datą wydania - 1988 rozsmarowują mnie po ścianie. 1988! Kto da niżej?! Może Watchtower ze swoim zaistnieniem na scenie - Energetic Disassembly z 1986. Watchtower grał, jak się utarło mówić, tzw. technothrash (od technical thrash - w sumie jedynego podgatunku metalu, który w owych czasach mógł budzić nadzieję na mariaż ostrego, metalowego napierdalaństwa z akcentami art-rockowymi). Niemniej tu nie ma co za bardzo analizować - naprawdę - Sieges Even na swym debiucie daaaaleko wyszedł poza manierę li tylko technothrashową - Life Cycle to najwcześniejszy jaki poznałem album stricte progmetalowy.
A OD KIEDY MOŻNA MÓWIĆ O METALU JAKO NURCIE W MUZYCE ROCKOWEJ?
To właściwie temat - rzeka, chcę go tu jedynie zasygnalizować dla większej przejrzystości. Termin metal pojawił się już w 1967 r. dla określenia tego co wyczyniał z gitarami wielki wizjoner Jimmy Hendrix. Krytykom chodziło po prostu o to, iz w tamtych czasach wydawalo sie, że to ciekły metal kapie ze strun szalejącego i z eksperymentowaniem przetwornikami brzmieniowymi i z techniką gry wielkiego Jimmi'ego. Na tym oczywiście nie koniec - Black Sabbath, Led Zeppelin, Deep Purple, Argent czy Thin Lizzy - kapele w latach 70 - tych określane czasami jako heavy metalowe, że nie wspomnę już o Rush. Kolejna uwaga: w powszechnej opinii, jak śmiem sądzić, to Brytyjska Nowa Fala Metalu nie budzi zastrzeżeń co do samego zdefiniowania pojecia metalu, ale wynika z tego, iż musiała być kiedys ta Stara Fala w postaci zespołów wyżej wymienionych. Spór o genezę gatunku jest właściwie nie do rozplątania dlatego dla potrzeb niniejszej recki poczynię dyskusyjne założenie: brzmiene, które na CZASY DZISIEJSZE uchodzi za metalowe narodziło się gdzieś na przełomie lat 70-tych i 80-tych - wczesniej mieliśmy do czynienia z brzmienieniem, NA DZIŚ POSTRZEGANYM jako hard-rockowe. Jak się komuś nie podoba to musi czytać tych wypocin - amen.
WRACAJMY DO PROGMETALU I JEGO NIEZNANYCH KORZENI
Jest mi osobiście przykro obalać mit Teatru Marzeń jako kapeli wcześnie metalowo-progującej, niemniej tak zachwalane WDADU w kontekście Life Cycle obala się samo - nie chcę już się pastwić nad twórczością Queensryche lubo Fates Warning - Sieges Even anno domini 1988 rozpierdala ich w drobny mak pokazując "nagliadno" na czym powinien polegać progmetal. Dobry Boże - nawet twórczość takich ansambli jak Spiral Architect, Psychotic Waltz czy Zero Hour to jedynie spuścizna, jedynie. No dobra - Dream Theatre, a zwłaszcza Magellan wprowadziły do swego instrumentarium klawisze. Drimy na niewiele warty sposób neoprogowy, Magellan na sposób bardziej frapujący, niemniej to jedynie, że się powtórzę, spuścizna - Niemcy z Sieges Even w 1988 r. pokazali światu progmetal czysty i doskonały bo wyłącznie gitarowy - kapelusze tudzież czapki z głów.
ANALIZA
Nie będzie żadnej analizy. Szczęśliwego nowego roku. I uwaga na końcu: biorąc pod uwagę kondycję dzisiejszej cięższej muzyki - nie ma już żadnego progmetalu, a nawet regmetal się schował ze wstydu.
PIEKIELNIE DOBASOWSKIE ZAKOŃCZENIE
Postanowiłem obudzić się z początkiem 2005 roku.
Wyszedłem na ulicę niemniej nie znalazłem "heart in the gutter and a poet's crown."
To stary text, przeleżął na HDD ze dwa
lata. Możecie powiesić na nim psy, choć biedne stworzenia ani na to nie zasługują.
Ponoć kiedy umierał Marek Antoniusz to wychrypiał:
- Szczęśliwszych czasów.
Czego sobie i Wam życzę.
Z tym nowym rokiem.