Pojawił się w dniu 16 czerwca 1998 roku a więc ponad sześć lat temu. Wydawcą był Atlantic. Czteropłytowy niepozornie wyglądający box zawierający ponad cztery godziny muzyki (dwieście pięćdziesiąt minut). Lecz jego niepozorny wygląd na nic się zdaje gdy wkładamy płytę do odtwarzacza. Przenosimy się wówczas w czasy, jakich już nie będzie i nie chodzi mi o historię, bo ta się kołem toczy - lecz o Muzykę. Muzykę która w tamtych czasach była tak samo nie rozumiana jak dziś. Muzykę z która walczono podobnie do ignorancji dziś. Muzyki, której do dziś wielu nie rozumie i bez której do dziś wielu nie potrafi żyć. W tym również ja - choć gdy skończyli nagrania w roku 1975 moja nieżyjąca już mama nie przypuszczała nawet, że będzie miała syna. Syna, który po dwudziestu-paru latach cofnie się do czasów jej młodości.
ODSŁONA PIERWSZA - DOKĄD IDZIECIE OWIECZKI
Nie jestem do kończą przekonany czy to było na Brodway'u, ale wiem, że dwudziestego czwartego stycznia roku tysiącdziewięćsetsiedemdziesiątegopiątego w The Shrine Auditorium w Los Angeles zespół Genesis dał jeden z najlepszych koncertów w swojej karierze, a kto wie czy nie jeden z najlepszych w muzyce rockowej. Pierwsza część tego koncertu znajduje się na tej właśnie płycie. To dziesięć utworów zagranych zgodnie z układem na pierwszej płycie The Lamb Lies Down On Brodway' okraszone jedenastym 'The Chamber Of 32 Doors'. Zgodnych z układem nie oznacza zagranych tak samo. Czy lepiej - to już nie mnie oceniać. Myślę, że każdy słuchacz potrafi to zrobić sam. Zaś 'Carpet Crawlers' - cóż sami się domyślcie.
ODSŁONA DRUGA - A ŚWIATŁO IDZIE ZA WAMI
'The Lamb Lies Down On Brodway' powraca na drugiej płycie chronologicznie do pierwszej - pozostałe dziesięć utworów z drugiej płyty I podwójny deser 'In The Rapids' oraz 'It' I cóż mogę powiedzieć? Po prostu niesamowite. Dzięki temu, że takie zespoły nagrywały takie rzeczy - teraz jesteśmy bogatsi o wiele, wiele innych albumów, częściowo inspirowanych ich twórczością, częściowo powielających, częściowo stworzonych na silnych podporach jakie GENESIS dała muzycznemu światu. Mnie rozbroiła mini-mini suita 'The Colony of Slipperman'
ODSŁONA TRZECIA - WIEM CO LUBIĘ
To znów koncert. A raczej jego fragmenty - bardzo ładnie dające się poskładać w całość. Pierwsze pięć utworów to występ z Rainbow z roku 1973 Potem jest BBC Live i trzy wersje ze strony B i A singli. Wielka radość dla mnie nastąpiła w momencie rozpoczęcia czwartego utworu -trwa on ponad dwadzieścia sześć minut.. 'Suppers Ready' to nie tylko mini suita, ale wręcz możliwa osobna płyta - wiele zespołów nie nagrało tak długiego materiału. Są tu opowieści dziwnej treści i zabawy językiem, przeszkadzajki perkusyjne i gitarowe. Jest gwizdanie urwisów i powalający głos Gabriela. W dziesiątej minucie perkusja pracuje wręcz cudownie, do tego organy i gitara. Po prostu niesamowite progresywne, potęga radości uderzająca z głośników. Warto zaznaczyć iż jest to pierwsza publikacja tego utworu na płycie z Peterem w roli wokalisty w wersji LIVE. Zaś utwór 'Firth of Fifth' nie zawiera fortepianowego początku w wykonaniu Tony'ego Banks'a - dlaczegóż? Prawdopodobnie nasz muzyk często się mylił i w pewnym momoncie przestał grać wstawkę na koncertach - na jednym z nich jego ojcec usłyszał przekleństwa - gdy mu nie wyszło...
ODSŁONA CZWARTA - OD POCZATKU
Płyta czwarta jest najdłuższą i zarazem najbardziej zróżnicowaną według mnie częścią tego boxu. Zawiera wersje zmiksowane w roku '68 znanych nam później utworów - choć może nie wszystkich, trzy nagrania z BBC - za co zawsze będę szanował stację (jej odwaga muzyczna w tamtych i późniejszych latach jest wprost porażająca), a także kilkanaście wersji demo z lat 68-71. Wydawałoby się, że utwory te są niedoskonałe, niedopracowane w porównaniu z ich wersjami jakie znamy z pełnych płyt - a jednak. Coś nie daje duszy spokoju, gdzieś pod czaszką pojawiają się pytanie typu: 'Czy to co jest na płycie jest właściwą wersją? A gdyby to była wersja z demo? Pasowałaby bardzie?' W tu właśnie jest emocjonalna niespodzianka - wysłuchawszy czwartej płyty, wydaje nam się, że mamy już dość GENESIS, to przecież ćwierć tysiąca minut... i gdy nastanie cisza już wiemy, że należy odkopać następne albumy i ruszyć w dalszą podróż. Na tej płycie utworem, który rozłożył mnie na łopatki jest bezapelacyjne "Dusk" gdzie mimo braku prądu, aż mnie przechodzą dreszcze. To jest arcydzieło.
Na box oprócz wymienionych płyt składa się ładnie prezentujące się na półce o wysokości formatu A4 opakowanie, w nim na ściankach cztery płyty - na całe szczęście umieszczone w klasycznych podkładkach, dzięki temu nie niszczą się tak jak w równie dużym wydaniu Pink Floyd 'Is There Anybody out There?', a także osiemdziesięciostronicowa książeczka, wydana w pełnych barwach z ponad setka zdjęć I ośmioma długimi opowieściami o Genesis, z których pierwszą: 'Technical Tips: Revelations On Brodway' napisał sam Tony Banks. Ciekawostkami w książeczce są: skany biletów: The Temple: 17 September: RAW MATERIAL, UNIVERSE, TEAM DOKUS and 18 September: GENESIS, GOOD HABBIT, ALBERT MONK -A to w połączeniu z trasa Lindisfarne + Genesis + Van Der Graaf Generator - O Jezu!, jakże chciałbym być na takim festiwalu. Znaleźć też można okładki płyt, singli, skany z innych imprez. Jedyny minus to, to że książeczka jest klejona i po sześciu latach używania - czytania, czy oglądania się po prostu rozkleja. Poza tym brak zastrzeżeń.