Jako młody człowiek lubiłem oglądać horrory - przerażały mnie, ale i fascynowały. Album "Audio 136" zespołu Moonlight to 9 krążek wydawniczy zespołu, jednak zupełnie odmienny od tego gotycko-rycersko-metalowego brzmienia jakim do tej pory nas szczecinianie przyzwyczajali. Tym razem postawili właśnie na nurt starych horrorów. Pamiętacie tego klasycznego niemiego Nosferatu? No to właśnie spróbujcie sobie wyobrazić współczesną ilustrację muzyczną do tego filmu.
Nowy Moonlight to wyśmienita porcja muzyki z zupełnie nowym brzmieniu. 10 utworów z czego otwierający i kończący są tematami autorstwa Krzysztofa Komedy do obrazu "Rosemary's baby". Dalej mamy już mieszankę psychodeli, noise, trip-hopu i przeróżnych technik i styli od funky ("Words") po ambient ("Protect me"). "Air" momentami przypomina charakterystyczny "bristol sound" zresztą nie tylko w tym utworze - ale mocno wyczuć fascynację autorów muzyki bytyjską sceną lat 90-tych. I tak troszkę to Massywnie, troszkę Radioheadowo brzmi, szczególnie w "Don't Look Back", podlewane wiekowymi brzmieniami hammondów. To brzmi staro, zespół nie starał się na siłę szukać urozmaiconych i nowoczesnych instrumentów, powrócił do sprawdzonych dźwięków jednak w rodzimym wydaniu mało popularnych. Na wcześniejszych albumach dało się wyczuć pozagotyckie fascynacje Bjork, po części gdzieś tu duch tej muzyki krąży.
"Audio 136" mógłby śmiało pretendować do roli konceptu, styl i koncepcja dość jednolita z kilkoma wyrafinowanymi smaczkami jak choćby "Protect me" , "Air" czy "13". Praktycznie całkowicie zanika ten metalowy charakter zespołu, pojawia się za to sympatyczny psychodeliczny ambiencik, jaki usłyszeć można w radioheadowych produkcjach i Marillion ery Brave. Wydawca zapomniał dopisać do krążka "Słuchać głośno, przy zgaszonym świetle". Przyznam że nie od razu przypadła mi ta produkcja do gustu. Potrzebowałem kilku przesłuchań aby przyzwyczaić się do nowego stylu zespołu ... i zaskoczyło. Generalnie to nie jest już ten sam Moonlight. Ten album będzie przełomowy w karierze zespołu, choć pewne początki takiego grania iskrzyły na Yaishi i Candrze, to jednak właśnie "Audio 136" będzie odbierany jako ten, kiedy zespól zarzucił metalowy na bliżej trip-noisowy styl, pełen akustycznych smaczków i ukrytych dźwięków niewykrywalnych za pierwszym przesłuchaniem. Ale to chyba dobrze. W końcu zespół z takim dorobkiem wydawniczym może pozwolić sobie na zmianę brzmienia.
Próba przebicia się przez warstwę liryczną prowadzi nas raptem do dwóch polskojęzycznych utworów, reszta jest napisana po angielsku. Liryka niezbyt wyszukana, obraca nas w niebycie sennym wokół kontaktów interpersonalnych.
"(..)All your tears kill the good thoughts left in me
No relief from misery
You had time to forget everything
Too many painful words are in you"
w utworze "Words" czy zawarte w "Kontakt ":
"Zapamiętaj by Twoje słowa nie wyprzedziły uczuć
Zapamiętam by słowa Moje nie wyprzedziły ich"
jakoś brakuje mi w tym poetyki. Maja chyba dosłownie potraktowała temat, podobnie jak muzycy dość oszczędnie podchodząc do liryki - ale jednak taka widocznie była wizja literacka. Ale słowa są przynajmniej łatwe do zapamiętania :) i dłuugo zostają w pamięci.
Na całym albumie faktycznie ciężko byłoby nawet wyselekcjonować jakiś przebój. Dynamiczny "Niedokończony Sen" okazuje się za długi choć ma dość chwytliwą melodię i delikatny powrót do poprzednich produkcji zespołu ukryty w głosie Maji. Od kiedy pamiętam byłem pod urokiem jej głosu. Cóż. Album sądzę godny zapoznania, zachowuje klimat i jest wart wydania grosza. Polecam!
Potem słuchać głośno przy zgaszonym świetle.