Po długich perturbacjach narodził się kolejny album szczecińskiego Moonlight. Muzycy stanęli na wysokości zadania tworząc materiał niepowtarzalny - jedyny w swojej klasie a zarazem odwołujący sie do debiutu Kalpa taru. Pośród utworów zawartych na płycie jak zwykle żadnego (oprócz wykonywanych cover-wersji) nie da się zaszufladkować. Znajome orientalne brzmienia przywodzą na myśl wcześniejsze albumy i przenoszą nas w świat Bliskiego Wschodu - jakby chociaż tytułowy Inermis. Muzycy postarali się nie tylko o brzmienia - płyty słucha się wręcz ze zniecierpliwieniem co przyniesie kolejny utwór - jak choćby pełen życia i energii Szaleństwo który wprowadza nas w stan samozamyślenia. Motyw rozpoczynający oraz solo gitarowe przepięknie harmonizują z wokalizą Mai. Pośród uwtorów dynamicznych jak Do ojca słychać czysto metalowe kompozycje jak Pokuta kłamcy czy właśnie odwołujące do debiutu Jeszcze raz i Noc. Zresztą utwór Noc ma balladowy charakter - ale też niesamowitą oprawę muzyczną . Maja śmiało ekspetrymentuje z wokalem co słychać w większości utworów pod postacia nakładających się chórków czy wielogłosowych partytur słyszalnych przez całe utwory. Szepty, głosy czy chórki w wykonaniu Mai na tym albumie brzmią z niesamowitą siłą - nawet kowery stylowane na Moonlight brzmią rewelacyjnie.
Moim zdaniem siła zespołu tkwi w tym niepowtarzalnym charakterze ich muzyki, przeplatance stylowej oraz tym co muzycy nazywają zachowaniem stylu - na pewno nie usłyszycie tego co modne czy często grane przez sezonowe zespoły jakich ostatnio się narobiło. Moonlight ma swój styl, swoje wykonanie oraz niesamowitą energię grania utworów - nie tylko swoich - jak choćby kowery Depeche Mode czy Bjork - ale jak (mój ulubiony) Nie mogę zmienić nic którego autorem muzyki jest zespół Quo Vadis. Do tego dochodzi opakowanie (Digipack) i wkładka. O ile pomysł z okładką był wspaniały - o tyle wykonanie kłuje w oczy - czasem brak litery czy jakośc grafiki - jednak wcale nie umniejesza to wrażeń odsłuchu albumu.
Na zakończenie warto dodać, że wydany przez Morbid Noizz Inermis brzmi jak najbardziej metalowo - jednak wcale nie brakuje tego niesamowitego art-rockowego klimatu , więc nie trudźcie się w szukaniu stylu dla muzyki Moonlight. Dla mnie jest to płyta rewelacyjna.