Ich ubiegłoroczny powrót po 10 latach z nowym albumem What If… sprawił mi dużo przyjemności, co zresztą wyraziłem w recenzji. Asgaard moim zdaniem wypełnił tym albumem lukę na naszym muzycznym rynku, na którym brakuje metalowych składów grających w tak przestrzenny, atmosferyczny sposób. Zespołów, które w swoim ciężkim graniu tak pięknie korzystałyby z pełnej emocji melancholii.
Dlatego cieszę się, że muzycy nie pozwalają po tym powrocie o sobie zapomnieć i podtrzymują kontakt ze słuchaczami nowym wydawnictwem. To w zasadzie nic wielkiego, ledwie EP-ka z trzema kompozycjami i z niespełna kwadransem muzyki. Do tego materiał zyskuje tylko cyfrową formę. A jednak jest radość.
Bo zespół wybrał trzy utwory z albumu What If… i nadał im akustyczną formę. Zacznijmy od tego, że to wybór niezwykle trafny, gdyż Sny na jawie, What If… i W sercu nieświata mają przepiękne i ujmujące tematy melodyczne, które w tych bardziej ascetycznych aranżacjach jeszcze wyraźniej są słyszalne. Muzycy z dużym pietyzmem podeszli do przygotowania nowych wersji. Rejestrowali je w sali organowej Zespołu Szkół Muzycznych nr 1 w Warszawie, użyli też ciekawych instrumentów, jak upright piano z 1895 roku, ze zniszczonej podczas wojny warszawskiej fabryki Małecki, pianina cechującego się głębokim i szlachetnym brzmieniem. Aby to było jeszcze cieplejsze nagrywali je przy użyciu mikrofonów wstęgowych, wykorzystali też technikę gry na werblu szczoteczkami (brush snare).
Sny na jawie, uszczuplone o ciężkie riffy, bazują naturalnie na akustycznych, gitarowych brzmieniach. Dopiero w trzeciej minucie uderzają lekko industrialne bębny, dodające kompozycji dramatyzmu, który wkrótce tonowany jest subtelnymi figurami pianina (imitującego spadające krople deszczu) i „smyczkowymi” tłami. Podobnie rzecz się ma z What If…, które w stosunku do oryginału pozbawione jest tej wyraźnej rytmiczności (prym wiodą wspomniane szczoteczki). Co ciekawe, pod koniec trzeciej minuty nie słyszymy już solowej smyczkowej formy, zrezygnowano też ze wzmocnionej wokalnej harmonii w wersach Would you have lived your dream? Would you have fulfilled your fantasies, if only given the second chance? Największe przemeblowanie dotknęło (bo musiało dotknąć) bardzo ciężkie, matematycznie poszatkowane, W sercu nieświata. Utwór jest nie tylko znacznie krótszy od pełnej wersji albumowej, ale ma też duże zmiany w strukturze samej kompozycji.
Ciekawym uzupełnieniem EP-ki są przygotowane do każdego utworu zdjęcia autorstwa Bernarda Wcisło oraz teledyski wyprodukowane przez brrvids: mroczny i surowy do Snów na jawie, zdominowany zapętloną rozmową kobiety i mężczyzny w pociągu What If… i ozdobiony górskimi plenerami W sercu nieświata.