Połowa legendarnego duetu Dead Can Dance, Lisa Gerrard, nie przestaje zaskakiwać swoją artystyczną działalnością na wielu polach. Muzyka filmowa, koncertowe trasy, powrót do Dead Can Dance i wydanie przed czterema laty albumu Dionysus i wreszcie współpraca z innymi artystami. Ledwie w zeszłym roku recenzowaliśmy znakomity Burn nagrany z klawiszowcem Dead Can Dance, Julesem Maxwellem i Jamesem Chapmanem (MAPS) a tymczasem tydzień temu swoją premierę miało nowe dzieło sygnowane jej nazwiskiem. Tym razem to jednak duet z Marcello De Francisci. To mieszkający w Stanach Zjednoczonych kompozytor i producent, z którym Gerrard już współpracowała przy okazji serii soundtracków czy wydanego w 2010 roku albumu Departum.
Exaudia została ponoć zainspirowana historią wygnania z Hiszpanii do Europy i Ameryki Północnej sefardyjskich Żydów na mocy edyktu alhambryjskiego. I to także album, który powstał z pragnienia stworzenia czegoś w pandemicznej przerwie. W taki też „pandemiczny” sposób powstał. Na odległość.
Cóż, to kolejna płyta pokazująca niezwykły talent i artystyczną osobowość Gerrard, dysponującej niezwykłym głosem i możliwościami interpretacyjnymi. Exaudia jest bardzo filmowa, ilustracyjna, przestrzenna oraz subtelna i potężna zarazem. Wykorzystanie na niej skrzypiec, wiolonczeli oraz orkiestracji czyni ją momentami niezwykle dostojną, monumentalną, patetyczną i symfoniczną. Wszystko gdzieś między dziełami Vangelisa i Zimmera. Oczywiście, kluczem są wokalizy Gerard, pełne przejmującej melodyki i ślicznych harmonii.
Słuchając otwierającego tę niedługą płytę When The Light Of Morning Comes ma się faktycznie poczucie, że to najpiękniejsza z możliwych ilustracja do budzącego się w słońcu poranka. Już zupełnie inne rewiry mamy w następnym Untill We Meet Again. To chyba najbardziej nośna kompozycja na płycie, rytmiczna, wręcz taneczna, z dość prosto nabijanymi bębnami. Jakże jednak bogata aranżacyjnie, mająca w sobie brzmienia akustycznej gitary, smyczki ale i ujmujący motyw klawiszowy. Jeśli chodzi o melodyczne piękno może z nim konkurować tylko Stories of Love, Triumph & Misfortunes. Fallen przynosi sporo etniczności, swoistej plemienności, nie brakuje w nim jednak imponujących chóralnych partii. Tytułowa Exaudia uderza z kolei przede wszystkim narastającym, potężnym, symfonicznym finałem. Podobnie zresztą rzecz się ma w Stay With Me.
Exaudia to kolejna niebanalna płyta ze „stemplem” Lisy Gerrard. Miłośnicy stylowej muzyki filmowej, ze znaczną dozą dźwięków etnicznych, szeroko rozumianego world music i wreszcie fani Dead Can Dance nie powinni przejść obok niej obojętnie.