ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Flower Kings, The ─ Islands w serwisie ArtRock.pl

Flower Kings, The — Islands

 
wydawnictwo: InsideOut Music 2020
 
CD 1:
1. Racing with Blinders On (4:33)
2. From the Ground (4:11)
3. Black Swan (5:58)
4. Morning News (4:06)
5. Broken (6:48)
6. Goodbye Outrage (2:25)
7. Journeyman (1:49)
8. Tangerine (4:13)
9. Solaris (9:32)
10. Heart of the Valley (4:42)
11. Man in a Two Piece Suit (3:29)

CD 2:
12. All I Need Is Love (5:54)
13. A New Species (5:56)
14. Northern Lights (5:45)
15. Hidden Angles (0:52)
16. Serpentine (3:53)
17. Looking for Answers (4:45)
18. Telescope (4:52)
19. Fool's Gold (3:18)
20. Between Hope & Fear (4:42)
21. Islands (4:15)
 
Całkowity czas: 95:57
skład:
Roine Stolt - vocals, ukulele, guitars, additional keyboards
Hasse Fröberg - vocals, acoustic guitar
Zach Kamins - pianos, organ, synthesizers, Mellotron, orchestrations
Jonas Reingold - bass, acoustic guitar
Mirko DeMaio - drums, percussion

Guest:
Rob Townsend - soprano saxophone
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,19

Łącznie 28, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 5 Album jakich wiele, poprawny.
18.11.2020
(Recenzent)

Flower Kings, The — Islands

Mam ogromny szacunek do Szwedów za to co dotychcczas zrobili, za bogaty dorobek płytowy i sporo wręcz klasycznych, ważnych dla progresywnego rocka płyt. Niestety, wydany niedawno album Islands mocno rozczarowuje. 
 
Szkoda, bo ostatnie wydawnictwa, nagrywane w ostatniej dekadzie, przynosiły solidne materiały. Do tej pory uważam Banks Of Eden za jeden z najlepszych w ich dyskografii, wydany już rok później Desolation Rose nieco obniżył loty, jednak opublikowany po sześcioletniej przerwie Waiting For Miracles ponownie mógł się podobać. I być może w czasie tkwi pierwszy problem, bowiem Roine Stolt postanowił nie czekać i już po roku wydał Islands. Do tego zdecydował się na rzecz dwupłytwą i ponad półtoragodzinny materiał. Okej, Waiting For Miracles też było dwupłytowe, jednak tam drugi dysk sprawiał praktycznie bonusowy charakter.
 
Wiem, że na tę niewielką przerwę i tempo pracy wpływ miała pandemia Covid-19, która przyspieszyła decyzję o wydaniu płyty. Lider formacji Roine Stolt tak to tłumaczył: Wszystkie koncerty i festiwale zostały odwołane, a przyszłość tak naprawdę nie„ rozwinęła się tak, jak byśmy chcieli. Przetrwanie pandemii bez żadnych działań nie było dla nas żadną opcją! W ten sposób wykorzystując siłę Internetu muzycy stworzyli ten dwupłytowy kolos. Przy okazji, do całej sytuacji odnosi się też warstwa liryczna płyty, która krąży wokół izolacji, straty i strachu przed odłączeniem. 
 
Dlaczego Islands nie do końca się broni? Na pewno nie dlatego, że został źle zagrany, bo od lat muzycy tworzący formację są wysokiej klasy instrumentalistami i to słychać w granych przez nich partiach. Trudno też zarzucić coś brzmieniu, czy aranżacyjnemu bogactwu zawsze obecnemu u nich. Mnóstwo tu wokalnych harmonii, solowych popisów gitarowych i klawiszowych. Słychać klasyków, od The Beatles, przez Genesis i Yes. A jednak płyta najzwyczajniej nudzi. Choć 21 kompozycji wskazuje na niezbyt rozwlekłe formy jednak w wielu z nich razi swoisty przerost formy nad treścią. Niektóre utwory są w pewnych momentach przegadane, by nie powiedzieć muzycznie przeintelektualizowane (Journeyman, Solaris, A New Species, Hidden Angels, Serpentine). Brakuje dobrych pomysłów, zgrabnych melodycznych tematów, które w takim graniu są istotne. Broken został zupełnie nieprzypadkowo wykorzystany do promocji, bowiem jest jedną z nielicznych nośnych tu rzeczy, choć i ona ma dłużyzny. Ten album brzmiałby lepiej, gdyby artyści zdecydowali się na większą prostotę. Przykładem niech będzie zawarty na drugiej płycie ciekawy Telescope, czy Man In A Two Peace Suit na dysku pierwszym. Grupie nie udało się nawet zrobić charakterystycznego dla tego typu dzieł progresywnych wzniosłego zakończenia. Tytułowy Islands jest ubogim krewnym patetycznych finałów znanych z wielu innych albumów. Jednym słowem, gdyby z tych dwóch płyt zrobić jedną, trwającą trzy kwadranse, wyszłaby przywoita rzecz przykuwająca uwagę.  
 
Cóż, tym razem zabrakło weny i świeższych pomysłów. Szkoda, bo takie wtórne płyty, na których zespół okopuje się na dawno zajętych pozycjach, z pewnością nie przysporzą mu nowych słuchaczy. Wiem, że to dziś muzyczna nisza, niemniej już ostatnio ten zasłużony dla stylu zespół chciała u nas oglądać na koncercie garstka osób. Islands ich pozycji nie poprawi. A może zespołowi już nie o to chodzi...
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.