Prog z (czerwoną) kapustą – Vierte Ausgabe.
Kolejni weterani – berlińczyk Wolfgang Fuchs rozpoczął granie pod szyldem P.O.N.D. w roku 1978 i do dziś jest aktywny muzycznie. Zaczynał od rocka progresywnego (m.in. adaptacja „Obrazków z wystawy” Mussorgskiego), by z czasem poświęcić się muzyce elektronicznej. Debiutancki album „Planetenwind” spotkał się z ciepłym przyjęciem (na listach najlepiej sprzedawanych płyt w NRD dotarł do 14.miejsca), Fuchs dał też sporo koncertów (m.in. niczym Skrzek koncertował w planetariach).
Muzycznie – zwłaszcza jeśli chodzi o duże, rozbudowane formy – Fuchs był pod duzym wpływem innego berlińczyka, Klausa Schulzego i brzmień tzw. szkoły berlińskiej. Całostronicowy utwór tytułowy to muzyka właśnie a la Schulze z drugiej połowy lat 70. – powoli rozwijające się elektroniczne pejzaże osadzone na dość żwawej basowej linii z sekwencera, kosmiczne szumy syntezatorów, ćwierkające arpeggia… Do tego wpleciona w to wszystko melodia ludowego tańca i monumentalny syntezatorowy finał niczym u Józefa Skrzeka…
Druga strona to zestaw elektronicznych miniatur. Zgodnie z tytułem zbudowana na rytmie cykającego zegara, zwariowana „Zeitmaschine”. „Cassiopeia”, w której dynamiczny puls sekwencera ciekawie kontrastuje z ciepłą melodią w Mandarynkowym klimacie (mnie się to jeszcze kojarzy z nieco zapomnianym Double Fantasy, tyle że w przyspieszonym tempie, bo DF preferowali niespieszne, spokojnie płynące granie). Zwariowany „Jumbo”, w którym w pewnym momencie jeden z panów wydaje z instrumentu dźwięki przypominające ryk słonia. Tajemnicze, nieco mandarynkowe „Sturmglocke”. I końcowa „Supernova” – wbrew tytułowi, żadnych kosmicznych wiatrów tu nie uświadczymy, całość opiera się na ładnej, wpadającej w ucho melodii.
W roku 1984 to była (znów) płyta trochę nie na czasie, jakby pochodząca sprzed jakichś pięciu, ośmiu lat (a w muzyce elektronicznej w tym czasie to była wieczność). Co nie zmienia faktu, że jest to płyta bardzo interesująca i jak najbardziej warta poznania.