ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu P.O.N.D. ─ Planetenwind w serwisie ArtRock.pl

P.O.N.D. — Planetenwind

 
wydawnictwo: Amiga 1984
 
1. Planetenwind (Fuchs) [18:30]
2. Zeitmaschine (Fuchs) [03:00]
3. Cassiopeia (Fuchs) [03:55]
4. Jumbo (Fuchs) [04:35]
5. Sturmglocke (Fuchs) [03:45]
6. Supernova (Fuchs) [03:00]
 
Całkowity czas: 36:45
skład:
Wolfgang Fuchs und Harald Wittkowski – Elektronische Instrumente, Perkussion.
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
01.07.2016
(Recenzent)

P.O.N.D. — Planetenwind

Prog z (czerwoną) kapustą – Vierte Ausgabe.

Kolejni weterani – berlińczyk Wolfgang Fuchs rozpoczął granie pod szyldem P.O.N.D. w roku 1978 i do dziś jest aktywny muzycznie. Zaczynał od rocka progresywnego (m.in. adaptacja „Obrazków z wystawy” Mussorgskiego), by z czasem poświęcić się muzyce elektronicznej. Debiutancki album „Planetenwind” spotkał się z ciepłym przyjęciem (na listach najlepiej sprzedawanych płyt w NRD dotarł do 14.miejsca), Fuchs dał też sporo koncertów (m.in. niczym Skrzek koncertował w planetariach).

Muzycznie – zwłaszcza jeśli chodzi o duże, rozbudowane formy – Fuchs był pod duzym wpływem innego berlińczyka, Klausa Schulzego i brzmień tzw. szkoły berlińskiej. Całostronicowy utwór tytułowy to muzyka właśnie a la Schulze z drugiej połowy lat 70. – powoli rozwijające się elektroniczne pejzaże osadzone na dość żwawej basowej linii z sekwencera, kosmiczne szumy syntezatorów, ćwierkające arpeggia… Do tego wpleciona w to wszystko melodia ludowego tańca i monumentalny syntezatorowy finał niczym u Józefa Skrzeka…

Druga strona to zestaw elektronicznych miniatur. Zgodnie z tytułem zbudowana na rytmie cykającego zegara, zwariowana „Zeitmaschine”. „Cassiopeia”, w której dynamiczny puls sekwencera ciekawie kontrastuje z ciepłą melodią w Mandarynkowym klimacie (mnie się to jeszcze kojarzy z nieco zapomnianym Double Fantasy, tyle że w przyspieszonym tempie, bo DF preferowali niespieszne, spokojnie płynące granie). Zwariowany „Jumbo”, w którym w pewnym momencie jeden z panów wydaje z instrumentu dźwięki przypominające ryk słonia. Tajemnicze, nieco mandarynkowe „Sturmglocke”. I końcowa „Supernova” – wbrew tytułowi, żadnych kosmicznych wiatrów tu nie uświadczymy, całość opiera się na ładnej, wpadającej w ucho melodii.

W roku 1984 to była (znów) płyta trochę nie na czasie, jakby pochodząca sprzed jakichś pięciu, ośmiu lat (a w muzyce elektronicznej w tym czasie to była wieczność). Co nie zmienia faktu, że jest to płyta bardzo interesująca i jak najbardziej warta poznania.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.