Gdy ukazywał się ten album 20 lat temu powoli kończyłem studia… Piękny czas. Cóż, nie piszę tych słów po to, żeby podkreślić swoją weterańsko – kombatancką przeszłość, tylko dlatego, że w tamtym czasie Closterkeller był dla mnie ważnym zespołem. A album Scarlet (wówczas jeszcze z kasety) katowałem niemiłosiernie. Później jakoś w moich gustach powoli się z nimi rozchodziłem, choć wpadałem na koncerty i wsłuchiwałem w kolejne krążki. I oto po 20 latach, w mocno jubileuszowych okolicznościach, do Scarlet powróciłem.
I co? I jest znakomicie. Odżyły melodie, słowa i… wspomnienia. Przede wszystkim jednak pojawiło się przekonanie, że ta wyjątkowa płyta nic a nic się nie zestarzała. Wtedy była artystycznym i na swój sposób komercyjnym sukcesem (przypomnę, że album uzyskał status Złotej Płyty), dziś - można to powiedzieć – powoli wchodzi do klasyki polskiego rocka. Co ciekawe, nagrana przez ikonę rodzimego gotyckiego rocka, jest jedną z najmniej gotyckich Closterkellerowych pozycji. Bo to album, na którym grupa mocno poszła w kierunku metalowego grania. Ciężar niektórych riffów (Dlaczego noszę broń, California, czy przede wszystkim stonerowy, zaśpiewany po angielsku Temple Of Time) może wgniatać w ziemię. Z drugiej strony, jest tu też mnóstwo pięknego balladowania, jak choćby w Owocach Wschodu, czy w A Ona, Ona. A jest jeszcze dla odmiany rozpędzony, punkowy Phantom i „bonusowy”, żartobliwy muzycznie Chat zaśpiewany z kolei po francusku. Jednym słowem, mnóstwo tu różnorodności, dźwiękowych smaczków a przede wszystkim znakomitych utworów, które przetrwały do dziś. Jak choćby największy chyba przebój formacji – Scarlett – do dziś wyczekiwany na każdym koncercie. Absolutnie uderzają wciąż mocą wspomniane Dlaczego noszę broń i California, pozostają zaś na długo przejmujące Śniło, Tak się boję bólu, czy wreszcie A Ona, Ona. Do tego, szczególnie te dwie ostatnie kompozycje, mają jedne z najlepszych tekstów napisane przez Anję Orthodox. Atrakcyjności albumowi dodawali wówczas i dodają wciąż wyjątkowi goście, jak Michał Jelonek na skrzypcach i Titus śpiewający w Po to właśnie (Norwid) i Temple Of Time.
Ukazująca się po 20 latach wersja prezentuje się okazale. Po pierwsze zyskała nowy tytuł – reScarlet. Po drugie, wydana jest naprawdę gustownie w ładnym digipaku, z frontem mającym wycięte „okienko”, przez które oglądamy charakterystyczne serce. Książeczka zresztą ma dwie okładki, jedną oryginalną i drugą - słabszą, będącą pewną „wariacją” na temat pierwowzoru (przy okazji, skoro przy okładkach jesteśmy – pierwotnie ponoć Scarlet miał ukazać się jubileuszowo na winylu, jednak nie udało się odzyskać oryginalnej okładkowej grafiki). Ten nowy cover tak naprawdę firmuje drugi dysk. Koncertowy. Znajdziemy na nim nagrany w całości na żywo jubileuszowy krążek. Rejestracji, która pierwotnie miała się odbyć w Węgorzewie podczas Seven Festival, dokonano 5 września 2015 roku w Płocku w ramach Summer Fall Festival, w trakcie którego wystąpiła też włoska Lacuna Coil. Występ pokazuje zespół w innym już składzie (liczne rotacje to już cecha charakterystyczna formacji), jednak w naprawdę dobrej formie. Artyści nie trzymają się ściśle pierwotnych wersji, wypadają jeszcze bardziej agresywnie i w przynajmniej kilku kompozycjach dokonują wyrazistych, aranżacyjnych zmian. Sama Orthodox, choć chwilami ucieka zgrabnie od bardziej karkołomnych partii, niektóre zastępuje melorecytacjami, bądź wspierana jest przez Patrycję Grabarczyk (jak w Scarlett), prezentuje się charyzmatycznie, śpiewa przekonująco, fragmentami wręcz mocniej niż na oryginale. Słuchając jej i patrząc na jej książeczkowe zdjęcia (szczególnie to zespołowe, na tle publiczności, na którym wygląda po prostu świetnie - niech mi moja żona wybaczy;) ) aż się nie chce wierzyć, że od premiery płyty upłynęło już 20 lat.
Warto dodać, że wszyscy ci, którzy nabyli wydawnictwo otrzymali na załączonej wkładce specjalny kod umożliwiający dostęp do bonusowych materiałów foto, video, nagrań demo i materiałów archiwalnych na stronie zespołu. Niestety nic na tę chwilę nie mogę o nich napisać, bo… po prostu ich jeszcze nie ma. Zespół już przeprosił na stronie za małą obsuwę. Wszystko niebawem ma być. Cóż, czekamy, a w tym oczekiwaniu odpalmy raz jeszcze reScarlet. Bo warto.