Oj naczekali się panowie na ten debiut. Dekada działalności, dwie krótkie płytki (Get On Time, This Shit’s Got To Go!), sporo występów i to u boku uznanych marek (The Flower Kings, Karmakanic, Riverside) i… jakoś się nie składało. Cóż, takie to już dziwne czasy, że można niewiele potrafić i zrobić karierę w chwil kilka, ale można też mieć umiejętności i pomysł na siebie i niewiele ugrać. Kwartet z Zawiercia z pewnością należy do tej drugiej kategorii ale mocno wierzę, że debiut ten pozwoli im wreszcie ugrać więcej. Tym bardziej, że skład mają naprawdę mocny – czwórkę bardzo sprawnych technicznie muzyków potrafiących zagrać z polotem i fantazją. Do tego wcale nie anonimowych. Jan Mitoraj od niedawna jest gitarzystą Osady Vida, zaś klawiszowiec Krzysztof Walczyk związany był z hardrockowym Krukiem.
Nie było im łatwo, a i wcale tak różowo może nie być, bo prostej muzycznej drogi sobie nie wybrali. Wszak na Think Different artyści oferują osiem, w większości rozbudowanych, wielowątkowych, bogato zaaranżowanych i do tego instrumentalnych kompozycji, w których starają się znaleźć złoty środek między swoistą instrumentalną wirtuozerią, a melodyczną przystępnością i atrakcyjnością. I w zdecydowanej większości utworów im się to udaje. Pokazuje to już otwierający całość, znany z wydanego w 2012 roku singla This Shit’s Got To Go!, utwór Prognose. Żywy, mocno Hammondowy i wykorzystujący wokoder. Z kolei Message From Lyra to w pierwszej części balladowa rzecz z ujmującą formą gitarową w stylu Johna Petrucciego. Świetny zapamiętywalny motyw gitarowy ma też Heroine Is Hidden In Ochódzki’s Luggage (pojawia się na początku, a w dalszej części muzycy do niego powracają). Najbardziej reprezentatywny dla nich wydaje się jednak ponad 17 – minutowy Liberate Your Life zawierający mnóstwo solowych popisów gitarowych i klawiszowych, zmiany tempa, zawiesiste Hammodnowanie i wreszcie trochę gitary w stylu flamenco. To jednak nie wszystkie środki wyrazu, jakimi operuje kwartet. Bo w następującym zaraz Eridanus, zainspirowanym osobą amerykańskiego futurologa i architekta Jacque’a Fresco i filmem Petera Josepha, Zeitgeist: Moving Forward, mamy klasyczne wręcz progmetalowe riffowanie, a za chwilę saksofonową wstawkę autorstwa gościnnie tu pojawiającego się Michała Szafrańca, nadającą całości jazzowego klimatu.
Najłatwiej byłoby im przykleić łatkę instrumentalnego progresywnego rocka. Słychać tu jednak i wycieczki do hard rocka, progmetalu, jazzu, bądź muzyki fusion. Pierwsze skrzypce grają oczywiście gitara i klawisze. Ta pierwsza króluje zresztą na okładce oraz samym dysku, zaś zadedykowanie kończącej album kompozycji Beyond The Stars pamięci Johna Lorda jest bardzo wymowne. Jego duch unosi się faktycznie nad tym albumem. Albumem naprawdę udanym. Debiutem mającym smak i klasę.