Piątek z Agronomem – odcinek XXIV.
„Rock Island” w dobrym stylu zamknęła dekadę lat 80. w historii Jethro Tull – dekadę znaczoną płytami o różnej jakości, na ogół bardzo dobrymi, acz zdarzyły się wpadki („A” i przede wszystkim „Under Wraps”), ale w ostatecznym rozrachunku udaną (artystycznie – bo komercyjnie akcje zespołu niestety spadły). Nową dekadę Ian rozpoczął od albumu, kontynuującego brzmieniową koncepcję z „Herbu Łotra” i „Wyspy” – bo „Catfish Rising” to w prostej linii kontynuacja tych albumów. „Crest” zawierał mniej elektroniki i więcej folk-rockowych elementów niż płyty Jethro z pierwszej połowy lat 80., „Rock Island” szła jeszcze dalej w stronę naturalnych brzmień – na wydanym 10 września 1991 „Catfish” dominuje folk-rock i rock z jeszcze bardziej ograniczoną rolą syntezatorów – albo inaczej: syntezatory przesunięto jeszcze nieco bardziej w tło, eksponując gitary (zwłaszcza akustyczne) i flet.
Duch Dire Straits nadal jest słyszalny – ot, choćby w żywym, zagranym z energią, prowadzonym fajnym riffem “Occasional Demons”. Choćby w gitarowym otwarciu „This Is Not Love” – dynamicznym rockowym kawałku, w którym następca Petera-Johna Vettese’a, Andy Giddings (*10 lipca 1963) ładnie popisuje się w tle na elektrycznych organach, a Martin i Ian jak za dawnych lat wdają się w krótkie gitarowo-fletowe pojedynki. Sam Anderson również tu i tam zasiada za klawiaturami – choćby w „Sparrow On The Schoolyard Wall” czy bardziej folk- niż hard-rockowym „When Jesus Came To Play” (w którym szef Jethro po raz kolejny daje upust swojemu krytycyzmowi religijnemu). Znalazło się miejsce na bardziej tradycyjny, co nieco skręcający w stronę AORa hard rock („Doctor To My Disease”) I jest jeszcze „Rocks On The Road”, najbardziej udany fragment płyty, w którym znalazło się miejsce i na straitsowski nastrój gitarowo-klawiszowych zagrywek, i na melancholijny klimat, i jazzujące dodatki, i ładną partię basu (w tej roli wystąpił syn Davida Pegga, Matt - *27 marca 1971), i stylowe gitarowe solówki… Z bardziej kpiącej strony Ian pokazuje się w „Still Loving You Tonight”, w którym pastiszuje (czy chwilami wręcz parodiuje) pop-bluesowe ballady w rodzaju niektórych piosenek śp. Gary’ego Moore’a.
„Catfish Rising” ma swoje plusy – odświeżenie, „unaturalnienie” brzmienia okazało się trafionym pomysłem, do tego Ian zaproponował sporo ciekawych kompozycji – ale nie jest płytą bez wad. Przede wszystkim jest za długa (w pełnej wersji CD) – gdyby tak okroić całość o jakiś kwadrans, do 45 minut, dopracować kompozycje i wyeliminować słabsze momenty, otrzymalibyśmy wyraźnie ciekawszy album. Bo, niestety, Anderson zaproponował też co nieco mniej interesujących, niezbyt udanych utworów. „White Innocence” – niby-autobiograficzną opowieść o spotkaniu Iana z seksowną autostopowiczką – jakoś tam ratują najbardziej rozbudowane na całej płycie klawiszowe partie (w wykonaniu Fossa Pattersona, współpracownika Fisha), ale ten utwór trwa za długo: solidne okrojenie, nawet o połowę, bardzo by pomogło, a tak otrzymaliśmy prawie 8-minutową kobyłę, od strony muzycznej rozłażącą się w szwach i nieco monotonną. „Thinking Round Corners” sprawia wrażenie utworu nieukończonego: ma niezłą linię melodyczną, ale brakuje mu rozwinięcia, konkretnego brzmieniowego szlifu. Dokładnie odwrotnie jest z „Gold-Tipped Boots Black Jacket And Tie” i „Like A Tall Thin Girl”: utwory te ratują różne brzmieniowe pomysły – tu wstawka fletu, tam mandoliny, tu gitara ładnie zagra – ale tym pomysłom brak konkretnej podstawy, bo same melodie tych kompozycji są wątłe. Do tego jeszcze jest „Sleeping With The Dog” – rzemieślniczy, schematyczny blues-rock, zagrany jak najbardziej zawodowo, tyle że bez koniecznej ikry.
Trochę szkoda – „Catfish” mógł być naprawdę dobrą płytą, a tak otrzymaliśmy album dość monotonny, chwilami wciągający, chwilami nużący. Ian Anderson na szczęście wyciągnął odpowiednie wnioski. Na kolejny premierowy studyjny album Jethro przyszło fanom czekać długo – równe cztery lata, najdłużej w dotychczasowej karierze zespołu – ale było warto. Ale minie kilka tygodni, zanim o tym albumie opowiem.