Remanenty 2013.
Tim De Laughter nie śpieszył się zbytnio z wydaniem nowej płyty The Polyphonic Spree. Poprzednia wyszła jeszcze w 2007 roku i na nową trzeba było czekać sześć lat. No i czekałem. Naprawdę czekałem, chociaż „The Fragile Army” skutecznie wyleczyła mnie z przekonania, że „Together We’re Heavy” może się jeszcze raz zdarzyć. Nie było tych chórów, harf, fletów, barokowych trąbek, mellotronów, zostały właściwie tylko gitary i takie „zwykłe” Indie-rockowe granie. Nie była to zła płyta, tylko inna, niż dwie poprzednie. Nawet image zespołu się zmienił – kolorowe habity zostały zastąpione przez jednakowe, jednokolorowe mundurki. Zdaje się, że wszystkie to miało coś wspólnego z kolejną „krucjatą wolności” prowadzoną przez naszego Dużego Brata zza Oceanu. Ale w ogólnym rozrachunku płyta była zupełnie przyzwoita – na siedem artrockowych gwiazdek się łapała.
Po „Yes, It’s True” spodziewałem się raczej kontynuacji linii programowej z poprzedniego albumu, chociaż dusza tęskniła za tymi chórami, harfami, fletami, barokowymi trąbkami i mellotronami z „Together We’re Heavy”. I właściwie „Yes, It’s True” jest czymś pośrednim między „Together We’re Heavy” i „The Fragile Army”, z tym, że wiele bliższe temu drugiemu. Na szczęście jednak coś z tych chórów, harf, fletów, barokowych trąbek i mellotronów też się znalazło – co prawda nie za wiele i raczej na drugim planie, ale i tak więcej niż na Kruchej Armii i dobrze, że w ogóle. De Laugher zawsze potrafił pisać fajne piosenki, a jego wena twórcza cały czas pozostaje na stosunkowo wysokim poziomie i na „It’s True” pod tym względem nie ma co narzekać. Jedenaście utworów, tym razem niepodzielonych na kolejne sekcje – inaczej niż poprzednio miało to miejsce . Głównie to takie skoczne, rockowe piosenki. Powiem szczerze, że miejscami to mi co nieco Capital Cities przypomina, na przykład „Hold Yourself up”. Cały materiał wchodzi gładko, bez żadnych zgrzytów, żadnego słabszego utworu, większość naprawdę dobrych, a reszta po prostu solidne. I szczerze mówiąc tych solidnych nie ma zbyt dużo.
Na nowe „Together We’re Heavy” już się pewnie nie doczekam, dlatego “Yes, It’s True” przyjmuję z całym dobrodziejstwem inwentarza. Teraz jest to już granie już dużo bardziej konwencjonalne i nie jestem pewien, czy gdyby nie tamten niezwykły i normalnie wspaniały album, nazwa The Polyphonic Spree w ogóle by mi coś mówiła. Jednak jest to bardzo fajny, sympatyczny album, pełen ładnych, niebanalnych piosenek. Ocena – między siedem a osiem gwiazdek, chociaż raczej siedem z dużym plusem, niż osiem z minusem.