Zawsze cieszy mnie sytuacja, w której wpada mi w ręce ciekawy album z polskiego podwórka, sprawiający, że tli się wiara, że i u nas może powstać kawał dobrej muzyki. Debiutancki album wrocławian z This Great End nie jest może czymś przełomowym, ale pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość. Endless Trip / Dreamless Sleep to 11 kompozycji wypełnionych klasycznym, post-rockowym duchem.
W skład This Great End wchodzi czwórka przyjaciół – co ważne, bez wokalu. Mamy więc sekcję rytmiczną (bas i perkusja), a za linię melodyczną i dodatkowe ozdobniki odpowiada dwójka gitarzystów. Tym, co najbardziej podoba mi się w albumie jest jego wartość emocjonalna. Od pierwszych dźwięków nie mam wątpliwości, że Panowie chcą swoją muzyką coś przekazać, a emocje, którą tworzą są przekonujące. Co więcej płyta jest bardzo spójna muzycznie, więc możemy spokojnie traktować ją jako concept album. Z przyjemnością słucha się jej od początku, do końca.
Endless Trip / Dreamless Sleep otwiera ilustracyjne intro, które po chwili przeradza się w mocny post rockowy cios ze ścianą gitar. Wrażliwość godna takich tuzów jak Sigur Ros. Jest dobrze, ciekawie i imponująco. Niestety, taki klimat jest utrzymany przez prawie całą płytę. W efekcie mimo dużej dawki niezłych momentów jakie niesie za sobą muzyka po pewnym czasie robi się ona dość wtórna i nużąca. Dźwięki płynące z kolumn przestają przykuwać uwagę. Ciekawiej robi się tylko chwilami, jak np. w „Going Anywhere”, „Fall Changes” (momentami wkracza heavy rock), czy podczas „We don’t solve problems. We cause them”, gdzie robi się ostrzej, a utwór brzmi przestrzennie i czysto.
Pod względem masteringu jest nieźle, ale nie perfekcyjnie. Dobrze rozprowadzone i rozprzestrzenione na dwa kanały są gitary, ale wrażenie to psuje zbyt płaska i pusta perkusja. Brak wokalu był pomysłem ryzykownym i nie do końca udanym. Brakuje mi w wielu momentach tej płyty tego "czegoś", co pociągnęłoby kompozycje w rewiry bardziej ambitne. W efekcie w muzykę wkrada się mechaniczność i powtarzalność.
Reasumując album Endless Trip / Dreamless Sleep jest trochę zbyt bojaźliwy i zachowawczy. Wyraźnie można usłyszeć, że This Great End ma na siebie pomysł, a muzycy są wierni koncepcji, którą sobie założyli. Brakuje im jednak kompozytorskiego polotu. Albo nie brakuje, ale bali się popuścić wodze fantazji. W płycie jest potencjał, który niestety nie został uwolniony.
Z dużej chmury, mały deszcz i w sumie otrzymaliśmy materiał na „piątkę”. Za pomysł i drzemiący w zespole potencjał stawiam jednak ocenę o punkt wyższą. Na zachętę i dlatego, że wierzę, że o This Great End jeszcze usłyszymy.