Dosłownie kilka tygodni temu ukazał się debiutancki album holenderskiej formacji Sylvium zatytułowany The Gift Of Anxiety. Zanim jednak kilka słów padnie na temat tej pełnowymiarowej płyty powiedzmy kilka zdań o wydanej w ubiegłym roku EP-ce Purified. Tym bardziej, że tak naprawdę zawierała ona nieco inną muzykę, niż debiut i była praktycznie dziełem dwóch osób - zakładającego zespół w 2010 roku Bena van Gastela i zaproszonego do współpracy Freda Boksa. Dziś Sylvium to już żywa kapela z sześcioma osobami na pokładzie, w tym z wokalistą, którego na tejże EP-ce nie uświadczymy.
Purified to zatem trzy instrumentalne kompozycje składające się na nieco ponad dwadzieścia minut muzyki. Muzyki wpisującej się w szeroko rozumiane progresywne granie, czerpiące jednak także bardzo silnie z muzyki ambientowej. Oryginalne oczywiście to nie jest i inspiracje same rzucają się w uszy. Dosyć ciężkie gitary łagodzone elektroniką przywołują wyraźnie nasz rodzimy Riverside, czy to z okolic Rapid Eye Movement (Purified Crash), czy Out Of Myself (szczególnie końcówka Purified Solution). Nie brzmi to jeszcze może zbyt idealnie i czuć surowość brudnych gitar, niemniej przykuwa uwagę klimatem i dobrą melodyką. Z kolei mocny Purified Media, najbardziej ozdobiony licznymi samplami, ewidentnie odnosi się do muzyki projektu O.S.I.. Nie można też zapomnieć o unoszącym się to tu, to tam duchu Stevena Wilsona i jego Porcupine Tree.
Mimo pewnej wtórności, to wydawnictwo warte posłuchania i tylko żałuję, że na studyjnym albumie muzycy poszli delikatnie w inną stronę. Ale o tym… może nieco później.