Wielu fanów uważa, że Indelibly Stamped to najsłabsza płyta Supertramp „ery” Rogera Hodgsona. Też tak do niedawna twierdziłem. Po kolejnym całościowym przesłuchaniu uznałem, że album w żaden sposób nie odstaje od innych dzieł zespołu. Progresywno-popowa perełka podana z prawdziwym smakiem.
Jedynym minusem jest utwór otwierający płytę. Rock ‘n’ rollowy koszmarek, jakich wiele na świecie, choć z czasem idzie się do niego przyzwyczaić. „Travelled” to już klasa sama w sobie. Flety i gitary niczym ze starego Genesis i ten dojrzewający jeszcze, ale już chwytający za serce wokal Hodgsona. Kołyszący refren, a na koniec saksofonowy ogień! Słodkie „Rosie Had Everything Planned” kojarzy mi się troszkę z wczesnym Eltonem, słychać nieśmiałą jeszcze i schowaną gdzieś z tyłu harmonijkę Ricka Daviesa (spokojnie, na kolejnych płytach usłyszymy ją w pełnej krasie;)). „Remember” to typowy Davies - soulowo-bluesowe wpływy, a sax i gitara pozwalają sobie na odrobinę szaleństwa. „Potter” to ciekawy rocker, ponadto możemy posłuchać warczącego Dave’a Winthropa na wokalu. „Coming Home to See You” i „Times Have Changed” są zbyt piękne, żeby cokolwiek napisać, trzeba posłuchać – cudo! I zaryzykuję stwierdzenie, że są to najlepsze utwory Supertramp w ogóle! Całkiem wesolutkie „Friend in Need” zawiera interesujące melodie fortepianu i saksofonu. I zagrywka na przyszłość – „najdłuższy utwór zostawiamy na koniec”. „Aries” troszkę w klimacie debiutu jest znakomitym zwieńczeniem krążka. Bongosy, bas i gitara pędzą nieubłaganie, Winthrop szaleje na flecie niczym Pan Anderson z Jethro Tull. W sumie nie tylko on, każdy z muzyków ma chwilę, by zaprezentować swoje umiejętności. Utwór toczy się niczym mantra, nagle zaczyna przycichać i… koniec.
Standardowo trochę o okładce. Chociaż co tu pisać? Najlepsze atuty kobiecego ciała przyozdobione tatuażami – nie jest to szczyt artyzmu, ale na pewno szczyt piękna, każdy facet się zgodzi;).
Ta płyta to magia i absolutny kanon Supertramp, jak wszystkie płyty nagrane z Rogerem Hodgsonem. Portal Allmusic napisał, że album jest lepszy od debiutu, lecz sekcje instrumentalne nadal są zbyt długie. Nie znają się! Zresztą posłuchajcie sami i oceńcie;).