„Podręcznikowa definicja ironii. Banda debili tańcuje po samolocie do piosenki zespołu, którego muzycy zginęli w katastrofie lotniczej…”
Co wybrać ze sporego dorobku Skynyrdów, jeśli z jakichś przyczyn chcielibyśmy komuś zarekomendować tylko jeden tytuł? Wbrew pozorom wybór jest dość trudny. Debiut „Pronounced Leh-Nerd Skin-Nerd” to „Tuesday’s Gone”, „Gimme Three Steps” i oczywiście “Free Bird”; za to jego następca, “Second Helping”, zaczyna się od “Sweet Home Alabama”. Następne dwa, choć już słabsze, też nieco rodzynków zawierają. Więc będzie “One More From The Road” – dwupłytowy, efektowny dokument koncertowy, na którym mamy wszystko co najlepsze na pierwszych czterech płytach zespołu.
Z klasyki nie ma tu jedynie „That Smell” – i być nie mogło, bo tenże utwór ukazał się na „Street Survivors” rok po wydaniu tego albumu koncertowego. A poza tym – sama śmietanka: „Workin’ For MCA”, „Tuesday’s Gone”, „Saturday Night Special”, „Sweet Home Alabama”, „Gimme Three Steps”, trochę cudzesów, w tym klasyczne „Crossroads” i „T For Texas” Jimmie’ego Rodgersa. Całość zagrana jest ostro, zadziornie, z iskrą: półtorej godziny zaprawionego bluesem południowego rocka, pełna przestrzeni, nierzadko wpadająca w porywające, czadowe jamy, trochę w klimacie The Allman Brothers Band. Brzmienie jest bardzo krwiste, a przy tym ciepłe, świetne oddające dynamikę występu. Na scenie jest aż trzech gitarzystów – i to słychać: gitarowe szaleństwa, zaplatające się ze sobą solówki i wielobarwne podkłady zapierają dech w piersiach – nawet jeśli zdarzają się drobne niedokładności, dodają tylko całości smaku. Dodajmy jeszcze niezwykle żywiołową, wmiksowaną w całość nagrania z dużym wyczuciem i smakiem publiczność – tak rozgrzaną, że w pewnym momencie Van Zant dziękuje słuchaczom i pyta: To co mamy teraz zagrać? Odpowiedź jest jednomyślna – i słuchacze dostają porywającą wersję „Free Bird”. Z tym niekończącym się gitarowym popisem w finale. Z szalonymi zaplatankami trzech gitar. Niesamowite finale grande…
Świetny zespół w świetnej formie – tak najkrócej można podsumować ten album. I okrutną ironią losu było, że już wkrótce ten zespół dotknęła wielka tragedia. W trzy dni po wydaniu „Street Survivors”, 20 października 1977, zespół po zagraniu koncertu w Greenville w Karolinie Południowej wyruszył na miejsce kolejnego koncertu – Baton Rouge w Luizjanie – wyczarterowanym Convairem CV-300. Wyruszył, choć stan samolotu pozostawiał sporo do życzenia (zespół Aerosmith nie zdecydował się na jego wynajęcie). Co stało się dalej – trudno dociec. Ponoć iskrownik w prawym silniku działał źle i w efekcie doszło do nadmiernego spalania paliwa w komorze zapłonu. Ponoć to wskaźniki paliwa nie działały prawidłowo i piloci nieświadomie zatankowali za mało paliwa. Ponoć gdy prawy silnik zaczął płonąć, zamiast przepompować paliwo do prawidłowo działającego lewego silnika spanikowani piloci zaczęli zrzucać całość paliwa. Na pewno wiemy, że w pewnym momencie paliwo się skończyło; piloci próbowali lądować awaryjnie wśród bagien Amite County w Mississippi, ale spadek prędkości spowodował wejście samolotu w przeciągnięcie i utratę kontroli nad maszyną. Samolot rozbił się na bagnach; na miejscu zginęli obaj piloci, menedżer zespołu, Ronnie Van Zant i gitarzysta Steve Gaines; siostra Steve’a, Cassie Gaines – jedna z wokalistek z towarzyszącego Skynyrdom wokalnego tria The Honkettes – miała rozerwaną tętnicę szyjną i zmarła wkrótce po katastrofie na kolanach poważnie rannego klawiszowca Billy’ego Powella. Po tej tragedii Lynyrd Skynyrd na dziesięć lat znikli z muzycznej mapy świata.
Jeśli nie miałeś z Lynyrds do czynienia wcześniej i chcesz się dowiedzieć, kto zacz – jak najbardziej polecam „One More From The Road”. Jeśli lubisz czadowe, porywająco zagrane, pełne jamowej swobody albumy koncertowe – patrz wyżej.