Po zaledwie roku, który upłynął od wydania debiutanckiego krążka "Aquarius", Brytyjczycy powrócili z nowym materiałem i z jeszcze większą energią. Zaprezentowany światu w 2010 roku debiut zespołu, szeroko komentowany przez krytyków i prasę, został bardzo dobrze przyjęty. Wniósł ze sobą wiele świeżości na progrockową i progmetalową scenę muzyczną. Pomimo niezwykle przychylnych opinii Londyńczycy nie osiedli na laurach, a ich najnowsze wydawnictwo jest zdecydowanym krokiem naprzód. Twórczości Haken bliżej jest do progresywnego rocka niż do twardego metalowego brzmienia. Jednak niech was to nie zmyli, bo zespół potrafi wystawić pazury i to pazury ostre jak brzytwa. Nie zabraknie tutaj mocniejszych partii dla miłośników ciężkich metalowych brzmień. Na krążku usłyszycie zatem agresywne oblicze zespołu, przeważać jednak będą bogate melodie, klimatyczne gitarowe oraz klawiszowe solówki, całe mnóstwo dźwiękowych smaczków, elektronicznej "zabawy" oraz subtelny i pełen głębi wokal Rossa Jenningsa. Zespół umiejętnie wykorzystuje znane już patenty na brzmienie i aranżacje, podchodzi jednak do nich w niespotykanie nowatorski sposób, czerpiąc z wielu gatunków i nieraz zaskakując tym słuchacza.
Album otwiera instrumentalny utwór "Premonition", który jest krótką zapowiedzią tego, czego możemy spodziewać się dalej, a zarazem stanowi wstęp do kolejnego utworu, "Nocturnal Conspiracy". Ten wita nas spokojnym nastrojem, delikatnym brzmieniem oraz nastrojową melodią i wokalem. Ów klimat zostaje jednak nagle i z pełną zadziornością zaatakowany przez metalowe brzmienia. Taka pełna zmian mieszanka towarzyszy nam do samego końca utworu. Następne w kolejności „Shapeshifter”, „Deathless”, „Insomnia” a także „Portals” bazują na podobnej konstrukcji. Oferują one słuchaczowi nieustanne gry i zabawy rytmem, melodią, tempem oraz różnorodnymi konwencjami. Jest to klasyczny rock progresywny z elementami metalu, pełen nieocenionych smakołyków w postaci instrumentów smyczkowych, orkiestrowego tła i zabawy nowoczesną elektroniką, które nierzadko przywodzą na myśl motywy z filmów, fantastyki czy gier komputerowych. W końcu przez tę starannie utkaną progresywną sieć, wzbogaconą całą plejadą różnorakich nawiązań, w szybkim tempie docieramy do opus magnum tej płyty. Tytułowy utwór "Visions" jest, tak samo jak ostatni utwór na poprzedniej płycie, epickim daniem zaserwowanym w mistrzowskim stylu. Najdłuższa na płycie kompozycja, bo trwająca ponad dwadzieścia dwie minuty, to istny majstersztyk. Charakteryzuje się ona niezwykłą dynamiką, a nadążenie za nią wymaga pełnej koncentracji. Łączy ona w sobie zaskakujące połączenia różnych tematów. Utwór rozpoczyna się niczym dobry thriller, aby momentalnie przeistoczyć się w epicki wstęp. Dalej wspomniana progresywna sieć zagęszcza się jeszcze bardziej. Pojawiają się w niej te wszystkie pojedyncze nici, które występowały we wcześniejszych kompozycjach. Mamy tutaj zatem do czynienia z art rockiem, prog metalem, jazzem, filmowymi motywami, elektroniką oraz melodiami rodem z gier i fantastyki. A wszystko to zmienia się w tak nieprawdopodobnym tempie, że słuchacz może za tym wszystkim nie nadążyć. Z pewnością jednak jeśli dotrwacie do końca, gdzie w spokojnej atmosferze pożegnają was smyczki, to będziecie domagać się więcej.
Słuchanie "Visions" to czysta przyjemność nie tylko dla fanów progresywnych brzmień, bo jestem pewien, że także inni słuchacze będą mile zaskoczeni, a płyta dostarczy im niezapomnianych wrażeń. Haken po raz kolejny daje nam poznać swój perfekcyjny warsztat, niespotykaną perfekcję oraz dbałość o każdy detal. Album zachwyca świeżością, a także czystym i przejrzystym brzmieniem. Zespół pokazał jak stworzyć coś nowego, nie zapominając przy tym o korzeniach. Pokazał jak spojrzeć na dobrze znane motywy w nowym świetle. I za to należą się im ogromne brawa i uznanie. Z nieskrywaną niecierpliwością czekam na kolejne ich dokonania.