Sobota z SBB – odcinek XXI.
Archiwa – archiwami, płyty koncertowe – płytami koncertowymi, ale fani czekali przede wszystkim na nowy album studyjny. Album z premierową muzyką SBB. Na razie musiał wystarczyć minialbum „The Golden Harp”; ale wreszcie, w listopadzie 2001, Józef Skrzek, Apostolis Anthymos i Paul Wertico weszli razem do studia, by nagrać pełnowymiarowy album. Owoce ich pracy fani poznali pod koniec roku następnego.
Owoce nie wszystkim smakowały. Zwłaszcza tym, którzy oczekiwali nowych albumów w rodzaju „Ze słowem biegnę do Ciebie” i kilkunastominutowych, złożonych suit. „Pamięci Silesian Blues Band”… Na swój sposób można to odczytywać dosłownie. „Nastroje” to bowiem album wyznaczający kurs, jaki w swej muzycznej wędrówce obierze Józef Skrzek dla SBB nowego wieku. Kilkunastominutowe suity odeszły w niepamięć. To nowe SBB jest zdecydowanie piosenkowe, nastawiające się na zwięzłe kompozycje o wyeksponowanej melodii. Co niekoniecznie musi być wadą: zawsze będę uważał „Welcome” za najlepszą studyjną płytę SBB – bez dłużyzn, tylko zwarte formy wypełnione ciekawymi pomysłami.
Taką zwartą piosenką jest dynamiczna, ocierająca się o przebojowy hard rock „Za nami wieki wojowników” – zgrabna, z efektownym klawiszowym podbiciem dynamicznego, rockowego grania. Podobnie wypada „Całkiem spokojne zmęczenie”. Do tego „W oceanie się zanurza Liverpool” – z tekstowymi odniesieniami do Wielkiej Czwórki, w warstwie muzycznej taki trochę kolaż: i ciut rocka a la wczesny Dżem, i echa wczesnych Beatlesów, i bardziej typowe dla SBB rockowanie.
Nie brakuje też tu ballad. „W ogrodzie snu” jest kompozycją, której chyba najbliżej byłoby do „Welcome”. Sporo tu zmian nastroju, skoków dynamiki, dużo ekspresji w wokalnych popisach Skrzeka, Antymos ma sporo miejsca dla swojej gitary, do tego wstawki fortepianowe (który tam powiedział Queen?), wokalizy bez słów… Prostszą konstrukcję ma nieco oniryczna, trochę folkowa „Pieśń stojącego w bramie”. „Star Of Hope” łączy dość spokojną, klimatyczną zwrotkę z bardziej monumentalnym anglojęzycznym refrenem; jest miejsce i na zgrabną partię gitary Antymosa (zamiast drugiej zwrotki), i partie harmonijki, i zgrabnie wtopione w całość typowe dla SBB dźwięki Minimooga. Mamy jeszcze nieco gilmourowską w klimacie, nastrojową solówkę gitary w środku i prawie hardrockowy finał…
Kolejną ciekawostką związaną z „Nastrojami” jest zaskakująco spory, jak na album SBB, udział utworów nie będących dziełami Józefa Skrzeka. Barbara (muzyka) i Paul (słowa) Wertico zaproponowali sympatyczną, trochę knajpianą balladę z ładnym akompaniamentem fortepianu – „Knowing Where You Belong”. Sam zresztą w niej zaśpiewał, nieco moatowym głosem. Państwo Wertico przynieśli też finałowy „Don’t Look Back” – zgrabny progrockowy utwór instrumentalny, z ładnymi solówkami gitary i Minimooga. Aż trzy utwory przyniósł na sesję Apostolis: oprócz zwięzłego, klimatycznego wstępu (grecka recytacja, delikatne plumkanie gitary akustycznej, subtelne klawiszowe tło) dostarczył też rasowo rockujące „Za nami wieki wojowników”. „Pisze to życie scenariusze” to z kolei jazzujące instrumentalne (nie licząc – w sumie niezbyt potrzebnych – wokaliz Skrzeka) granie, nieco w klimacie płyty „Trio Live Tournee 2001”. Do tego mamy jeszcze perkusyjne solo Paula w „…Or Whatever”…
Oj, miszmasz panuje na tej płycie spory. „Nastroje” to album bardzo eklektyczny – takiej żonglerki różnymi stylami i (zgodnie z tytułem) nastrojami wcześniej na płycie SBB nie było. Co nie znaczy, że to jest zła płyta. Wręcz przeciwnie: całość nieco przypomina „One Hot Minute” Red Hotów – luźno powiązane ze sobą kompozycje, z dość różnych muzycznych bajek, składają się na płytę bardzo interesującą: dużo się tu dzieje, nie brakuje muzycznych niespodzianek, to nowe, piosenkowe SBB wypada bardzo ciekawie. Nie brakuje tu muzycznych wzlotów – w zasadzie cała płyta prezentuje od strony kompozytorskiej bardzo równy poziom. Rozumiem tych, którym to nowe brzmienie czeladki Skrzeka nie przypadło do gustu. Ale mnie osobiście ta płyta bardzo się spodobała.
Za tydzień: Sobota z SBB odcinek XXII – czyli znów zaglądamy na Skrzekowy strych. Tym razem płyta koncertowa o dość powikłanej historii, pierwotnie dostępna jedynie dla członków zespołowego fanklubu.