Jorn Lande już chyba niedługo sam zacznie się gubić przy ustalaniu ilości płyt, na których wybrzmiał jego niezwykły głos. Bo że go ma i potrafi z niego zrobić użytek, jest rzeczą oczywistą. I tak właśnie jest na Live In Black – drugim albumie koncertowych w dyskografii Jorna. Cztery lata temu Norweg ze swoją kapelą wydał podwójny album Live In America, a dwa lata później ten sam materiał trafił na płytkę DVD o identycznym tytule. Tym razem, wydająca Jorna włoska wytwórnia Frontiers Records, zdecydowała się upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu i podsunąć słuchaczowi wydawnictwo 2CD + DVD.
Miłośników Jorna wydawnictwo to niczym nie powinno zaskoczyć. Mogą bowiem zobaczyć swojego idola w świetnej formie wokalnej wykonującego kolejne melodyjne killery w stylu ukochanego hard&heavy. Do tego, przed imponującym audytorium – 22 tysiącami fanów zgromadzonych 10 czerwca 2010 roku podczas Sweden Rock Festival. Warte odnotowania jest jednak to, iż w porównaniu z Live In America w składzie mamy dwóch innych muzyków a i przy układaniu koncertowej setlisty artysta nie poszedł na łatwiznę. Ze wspomnianego bowiem krążka muzycy powtórzyli tylko trzy kawałki: We Brought The Angels Down, Blacksong i Are You Ready. Postawiono na utwory z trzech ostatnich studyjnych albumów Jorna: The Duke (4 numery), Lonely Are The Brave (5 kawałków) i ostatniego, Spirit Black (4 piosenki). Rodzynkiem jest tu Tangur Knivur z klasycznego już, wydanego 10 lat temu, Worldchanger. Całości dopełniają dwa gitarowe sola (polecam szczególnie to zaprezentowane przez T. Morena – z pewnością ucieszy ono wielbicieli majestatycznych, progresywnych popisów) i jedno perkusyjne.
Płytek CD słucha się zatem całkiem przyjemnie. Nie można niestety tego powiedzieć o bonusowym dysku DVD z wizyjnym zapisem wydarzenia. Oglądając zarejestrowany na nim materiał nie dziwię się, iż zdecydowano o wydaniu tej płyty w formie bonusu, a nie pod postacią samodzielnego wydawnictwa. Widać bowiem, że rejestracja całości powstała chyba przy okazji i tym samym pozostawia wiele do życzenia. Niewiele kamer, schematyczne ujęcia, brak zbliżeń i średnia jakość obrazu, tuszowana zabawami w stylu większego nasycenia kolorów, rozczaruje odbiorcę przyzwyczajonego do wymuskanych dziś technicznie płytek DVD.
Do koncertu dorzucono jeszcze dwa klipy. Standardowy, do Man Of The Dark, oraz obrazek z fabułą do kompozycji Song For Ronnie James z młodym chłopakiem wpadającym do sklepu muzycznego, kupującym album Dio i przy okazji zasłuchującym się w prezentowanym w sklepie klipie Jorna. Zgadnijcie jaką płytkę dorzuci do swojego zakupu nasz bohater pod koniec klipu?