Nowy album studyjny Johna Wettona stanowi pewnego rodzaju podsumowanie tego co artysta robił do tej pory, zarówno współpracując z takimi zespołami jak King Crimson, U.K. czy Asia, jak i na swoich solowych płytach, ale to nieważne, gdyż ten album przynosi kawał dobrze zagranej i olśniewającej muzyki, o czym możemy przekonać się już na samym wstępie, gdzie silne dźwięki gitary Johna Mitchella(członka Areny) wbijają w ziemię i powodują, że reszty słucha się z zapartym tchem, a gdy płyta już się kończy nie pozostaje nam nic innego jak tylko zapuścić ją w swoim odtwarzaczu jeszcze raz.
Album obfituje w wiele zmiennych nastrojów, gdyż obok nagrań stricte rockowych jak "Mondrago"(wyżej wspomniany gitarowy wstęp), "A New Day"(energia i klimat nie tyle przypominające co pozwalające jeszcze raz przeżyć te same emocje, które w odległej przeszłości towarzyszyły przy odkrywaniu starszych(i nie tylko) płyt Genesis czy Marillion) czy "Nothing's Gonna Stand In Our Way" można tutaj posłuchać prześlicznych ballad w rodzaju "I've Come To Take You Home" i "I Lay Down"(efekt współpracy z Geoffreyem Downesem, z którym John grał kiedyś w grupie Asia), obok czegoś niemalże musicalowego("Who Will Light A Candle?") nagrań zdecydowanie wyrastających z tradycji lat 70 - tych("Altro Mondo", "I Believe In You" i "Take Me To The Waterline", również "Mondrago"), jest też miejsce na dostojny, prawie transowy, nie pozbawiony jednak drapieżności i piękna kawałek tytułowy a całość wieńczy, zaśpiewana a capella, wspaniała kompozycja "When You Were Young".
W nagraniu płyty, obok wyżej wymienionych Mitchella i Downesa udział wzięli Clive Nolan(tego pana nikomu przedstawiać chyba nie trzeba), który wraz z Wettonem i Karlem Groomem podjął się produkcji całości, znany z Jadis oraz wcześniejszych występów z Wettonem perkusista Steve Christey a także saksofonista Tim Garland, basista Pendragon Peter Gee(jego partię słychać w nagraniu tytułowym), wiolonczelista Hugh McDowell i, tak jak Christey znany z Jadis i wcześniejszych występów w zespole Johna, a także, a może nawet przede wszystkim z Iq, Martin Orford, który wykonał partię fletu w "I Believe In You". Część nagrań stworzył sam Wetton, a przy pozostałych pomogli mu Nolan("Rock Of Faith"), John Young("Take Me To The Waterline"), Susan Shifrin("Nothing's Gonna Stand In Our Way"), piszący niegdyś teksty dla King Crimson Richard Palmer - James("Who Will Light A Candle?") i…o udziale Downesa już pisałem, dodam jeszcze, że zalążki nagrań, których jest współautorem powstały - jak informuje nas sam Wetton w przedmowie - w okresie formowania się Asii, a więc w latch 1981 - 82 i ta różnorodność muzyków w znaczący sposób wpłynęła na kształt albumu, sprawiła, że zabrzmiał on tak a nie inaczej i chociaż głos Johna w konfrontacji z publicznością nie wypada już tak ekscytująco jak kiedyś, o czym mogli przekonać się uczestnicy kwietniowych koncertów Areny w naszym kraju na których to artysta pojawił się jako jeden z dwóch gości specjalnych(drugim było Jadis), to jednak co do jego śpiewu na płycie nie można mieć żadnych obiekcji i poprawki, które zaszły przy studyjnej obróbce materiału nie mają żadnego znaczenia, gdyż w jego głosie nadal słychać dużo uczuć(najwięcej w "Nothing's Gonna Stand In Our Way", "Take Me To The Waterline" - tu momentami Wetton zbliża się do wykonawców soulowych, "A New Day", "I've Come To Take You Home" i tytułowym), które są bardzo pozytywne, a w połączeniu z muzyką choć na chwilę pozwalają zapomnieć o otaczającej nas rzeczywistości, a po tej chwili zapomnienia mieć świadomość faktu, że mimo wszelkiego zepsucia i zła jakie tkwi w tym świecie, komercjalizacji widocznej niemal na każdym kroku, sztuczności i (prawie)odhumanizowania nadal są ludzie, którzy tworzą muzykę pozwalającą cieszyć się życiem i oby takich płyt jak "Rock Of Faith" było więcej.
I na koniec taka mała rada dla tych, którzy uważają, że Wetton gra muzykę komercyjną : Ludzie, zanim wystawicie tego typu opinię zastanówcie się proszę nad sobą, bo na "Rock Of Faith" warto zaoszczędzić pieniędzy.