ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu God Is An Astronaut  ─ Age Of The Fifth Sun w serwisie ArtRock.pl

God Is An Astronaut — Age Of The Fifth Sun

 
wydawnictwo: Revive Records 2010
 
1. Worlds In Collision [7:36]
2. In The Distance Fading [4:31]
3. Lost Kingdom [5:23]
4. Golden Sky [6:33]
5. Dark Rift [5:08]
6. Parallel Highway [3:56]
7. Shining Through [5:08]
8. Age of the Fifth Sun [6:28]
9. Paradise Remains [2:25]
 
skład:
Torsten Kinsella - guitars, keyboards / Niels Kinsella - bass, guitars / Lloyd Hanny - drums, synthesiser
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,3
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,3
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,7
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,3

Łącznie 117, ocena: Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
01.06.2010
(Gość)

God Is An Astronaut — Age Of The Fifth Sun

Okładka. Słońce, po kilkugodzinnej bitwie, powoli opuszcza widnokrąg, aby zregenerować siły i powrócić nazajutrz, odzyskawszy swój blask i energię. Opiera promieniste dłonie o szczyty gór, obdarzając je ostatnimi chwilami ciepła. Od podnóża gór wznosi się jego odwieczny przeciwnik - mrok, chwytając za gardło zimnymi mackami wszystko na swojej drodze... Dobrze wiedzieć, że gust panów z God Is an Astronaut nie uległ pogorszeniu i wciąż potrafią wybrać wspaniałe dzieło na okładkę swojego albumu. Tym razem jest to obraz Dave'a Kinga. Już on sam zwraca uwagę, dając nadzieję na dawkę magicznej muzyki. No i - jak to we wstępie bywa - rodzi się pytanie: czy ta nadzieja się spełnia?

"Age of the Fifth Sun" to, jak sam tytuł wskazuje, piąte dzieło tego słynnego postrockowego zespołu. W momencie premiery z ciekawości zajrzałem w odmęty internetu, gdzie jak zawsze zagorzała "Stara Gwardia" fanów udowodniała, że najnowsze dziecko Irlandczyków najprawdopodobniej pochodzi z nieprawego łoża, bo "brzydkie to i nudne". Sytuacja dosyć popularna (mówiąc szczerze, wychodząca mi już bokiem), choć w przypadku omawianego albumu wzmożona na potęgę. Ciężko było wyłowić garstkę pozytywnych opinii w tym morzu przekleństw i skarg. "O matko!" - krzyknąłem. - "Czyżby rzeczywiście najnowszy album Boskich Astronautów był... słaby?". Sprawa wymagała sprawdzenia, więc oto jestem, w recenzenckim kubraczku i faktami, nie plotkami!

Muzyka grupy nie zmieniła się za bardzo od czasów samozwańczego albumu, chociaż tym razem szala delikatnie przechyla się na korzyść nastrojowych, spokojniejszych momentów. I tak, "Dark Rift" przez dłuższy czas raczy nas ambientowymi plamami, z których pod sam koniec wyłania się wspaniały klawiszowy motyw. "Lost Kingdom" i "Parallel Highway" opierają się na spokojnych gitarowych pejzażach, a kończący album "Paradise Remains" dusi mrocznym nastrojem i uczuciem samotności. Druga część kompozycji nie patyczkuje się już ze słuchaczem, atakuje go mieszanką typowej gitarowej "młócki" i elektronicznych efektów. To typowa zagrywka Irlandczyków, która (o dziwo!) wciąż sprawdza się znakomicie - daje potężny zastrzyk energii. I tak, najjaśniejsze momenty tego albumu to wspaniały "Worlds In Collision" otwierające płytkę, radosne "Golden Sky", eksplozja gitar w "Shining Through" oraz "In the Distance Fading" i kompozycja tytułowa oparta na jednym riffie, wokół którego rodzą się kolejne elementy, aby zmieść słuchacza podczas głośnego finału.

"Wszystko fajnie, tylko to już znamy" - możesz powiedzieć. A i owszem, ale ja nie widzę w tym minusów. Formuła sprawdza się, jak na razie, bardzo dobrze i nie odczuwam efektu wtórności. Nurkuję w tym świecie bez wahania. Miej jednak na względzie, iż jeżeli do tej pory styl God Is an Astronaut Ci nie odpowiadał, "Age of the Fifth Sun" Twojego zdania nie zmieni. Drugim minusem produkcji jest jakość miksu, czasami niepotrzebnie "zabrudzanego". Pasuje to do gitarowych jazd, ale nijak ma się do tych spokojniejszych momentów. "Ty gościu jakiś audiofil jesteś" - stwierdzisz. OK, ale takich jak ja coraz więcej. Dodatkowo, utwór "Lost Kingdom" nie przemawia do mnie, może to efekt umieszczenia pomiędzy dwoma bardzo dobrymi utworami, a może po prostu jest słabszy.

Nie przedłużając zbytnio, uważam, że najnowszy album God Is an Astronaut to rzecz bardzo dobra, mogąca trafić na różnorakie zestawienia pod koniec grudnia. Post rock ma się dobrze, między innymi dzięki takim płytkom. Wszystkim krytykom, tak bluzgającym w Internecie, polecam założyć słuchawki, zamknąć oczy i zmierzyć się z "Age of the Fifht Sun" jeszcze raz. Czasami na syndrom "Starej Gwardii" potrzeba czasu. Całej reszcie, a zwłaszcza tym, którzy zastanawiają się, czym ten cały post rock jest - polecam!

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.