Overhead dał najlepszy koncert podczas drugiego dnia ubiegłorocznego I Festiwalu Rocka Progresywnego w katowickim Teatrze Śląskim. A dlaczegóż od tej konstatacji rozpoczynam tę recenzję. Bo to pierwsze DVD tej fińskiej grupy, w swojej głównej części, zawiera właśnie ten koncert, z 17 lutego 2009 roku. Pozwólcie, że zamiast się powielać, przypomnę to, co prawie rok temu, napisałem o tym występie w naszej serwisowej relacji...
„Swoją muzyką i formą scenicznej prezentacji najmniej pasowali do dostojnych, teatralnych wnętrz, jak i progrockowej, dosyć ułożonej i wygładzonej konwencji, prezentowanej przez pozostałe grające tego dnia formacje. Pokazali, spośród wszystkich grup, najwięcej luzu i spontaniczności. Najwięcej rockowego żaru i technicznych umiejętności. Szczególną uwagę przykuwał naturalnie Alex Keskitalo – śpiewający i grający na flecie poprzecznym - frontman zespołu. Nieduży, mocno zarośnięty, w pompiastych, czarnych spodniach, przypominał… Iana Andersona z Jethro Tull. Zresztą charakterystyczne podnoszenie przez niego jednej nogi podczas odgrywania partii fletu, było niezwykle wymowne. Troszkę jakby introwertyczny, mamroczący coś do publiczności podczas największego, muzycznego zgiełku. Praktycznie o każdym z muzyków Overhead można byłoby napisać elaborat. Gitarzysta, Jaakko Kettunen, okazał się istnym wulkanem energii zaś perkusista, Ville Soblom, grający z dużą lekkością i feelingiem, był absolutnie najlepszym bębniarzem tego wieczoru. No i nie można zapomnieć o basiście, Janne Pylkkönenie – człowieku o twarzy licealisty, mocno zestresowanego mającą za chwilę nadejść pierwszą randką oraz masywnym klawiszowcu z gęstymi, długimi włosami, nakrytymi czarnym kapeluszem, Tarmo Limonenie. I oto ta banda nieprzystających do siebie „dziwaków” zagrała koncert, który mnie oczarował. Z pozoru nieułożony, chaotyczny i nerwowy, tak naprawdę mający to, czego tego dnia oczekiwałem – rockowy ogień zmieszany z ulotnością i niezwykłym pięknem. A zestaw utworów zagrali iście królewski. Dominowały rzeczy z najnowszej, znakomitej płyty, „And We’re Not Here After All”. Wybrzmiało z niej aż pięć kompozycji. Setlistę uzupełniły ogromne fragmenty z popularnego u nas krążka „Metaepitome”. To właśnie ta 20 – minutowa, tytułowa kompozycja, ku mojemu zaskoczeniu rozpoczęła koncert. Podstawowy set zakończył zaś kolejny ich „długas” ze wspomnianego albumu – „Down”, znakomita rzecz, zagrana równie fantastycznie. Zebrani przyjęli ich bardzo ciepło a oni odwdzięczyli się im bisem w postaci… „21st Century Schizoid Man” wiadomego zespołu. Może nie była to i najlepsza wersja tego klasyka ale chwała im za to, że się odważyli!"
Tyle tego przydługiego cytatu. Należy tylko żałować, że artyści kompletnie zrezygnowali z zagrania czegokolwiek z debiutanckiego krążka, „Zumanthum”. I co ciekawe, żadnej kompozycji nie znajdziemy z niego także w dodatkach, w które grupa wrzuciła sześć utworów zarejestrowanych już podczas koncertów w innych miejscach, w latach 2007 - 2008 (tak na marginesie, rozumiem sentymentalne przywiązanie zespołu do niektórych koncertowych chwil ze swojej przeszłości, niemniej dziwi mnie nieco wypuszczanie nagrań o amatorskim i bootlegowym charakterze, zapisanych bądź, co bądź… w XXI wieku!). Z katowickiego koncertu powielają tylko „Time Can Stay”, z pozostałych numerów cieszy szczególnie świetna wersja „Point Of View” z najdłuższą w historii Overhead gitarową solówką zagraną przez Jaakko Kettunena w iście progresywnym stylu. Ciekawostkę stanowią rarytasiki: „Wainamoinen and Youkahainen” z wydanej w 2003 roku progresywnej kompilacji poświęconej fińskiej „Kalevali” oraz „Konevitsan Kirkonkellot” z opublikowanej w 2000 roku płyty – hołdu dla fińskiego progresywnego rocka, „Tuonen Tytär - A Tribute To Finnish Progressive” (tak na marginesie, w minionym roku ukazała się druga część „Tuonen Tytar”, na której ponownie pojawiło się nagranie Overhead). Warto także zerknąć na oryginalny i ascetyczny w swej prostocie klip do kompozycji „Butterfly’s Cry” oraz ma wywiad z Alexem Keskitalo – frontmanem grupy. Pozostałe dodatki (biografia, dyskografia, galerie i tapety) nie powinny zaskoczyć nikogo, kto z uwagą śledzi metalmindowe wydawnictwa.
Polecam wszystkim, którzy jeszcze nie zetknęli się z tą ciekawą fińską grupą. Od tego DVD możecie spokojnie zaczynać przygodę z Overhead.