Leży sobie człowiek na piasku, słoneczko grzeje, że uh! lepiej niż u nas w lipcu, a jest połowa września. Atlantyk szumi kilka metrów dalej, delikatna bryza owiewa (znaczy termo obieg włączyli) ładnie już zbrązowiałe ciałko. A w słuchawkach „Summer Lightning” Cameli. Miło. I pomyślałem sobie, a może by coś napisać na ten temat? Poza tym Naczelny goni mnie do roboty, jak ekonom chłopa pańszczyźnianego. Połączę przyjemne z pożytecznym.
Dla większości z nas głównym popularyzatorem twórczości Camel był Tomasz Beksiński, a on nie lubił „Breathless”. Jeśli dobrze pamiętam to w jego audycjach trafiło się jedno nagranie z tego krążka – właśnie „Summer Lightning” z komentarzem, że jedynie to nadaje się do słuchania, a resztą nie ma sobie co głowy zawracać. I jakoś tak utrwaliła się w narodzie właśnie taka opinia o tej płycie. No cóż – tak działa autorytet. Też mi się to udzieliło, chociaż w gruncie rzeczy jestem niewierny Tomasz, jeśli sam czegoś nie pomacam, to nie uwierzę. Ale Tomek zwykle miał rację i przez długie lata „Breathless” mnie zupełnie nie interesowało. Pierwszy raz posłuchałem tego w całości stosunkowo niedawno, może z 10 lat temu, kiedy znalazłem ten kompakt na półce u kolegi. Większość dyskografii już wtedy miałem, a tego nawet nie słyszałem. Wypadało poznać, choćby z kronikarskiego obowiązku. Okazało się, że tym razem redaktor Beksiński racji nie miał, bo „Breathless” jest bardzo udaną płytą, chociaż, jak wspomniałem – specyficzną.
Po nagraniu czterech pierwszych płyt doszło do pierwszych zmian personalnych w zespole. Odszedł basista, Doug Ferguson, a na jego miejsce przyszedł Richard Sinclair – współzałożyciel Caravan i założyciel Hatfield & The North. I zaczął mieć na muzykę Camel niebagatelny wpływ, bo już na „Rain Dances” zaczęło się coś zmieniać. A „Breathless” bliżej było do „In The Land of Grey And Pink”, albo „Cunning Stunts” Caravan, niż do “Mirage” czy “The Snow Goose”. Zresztą Latimer wspominał, że zastanawiał się wtedy, czy przypadkiem nie zmienić nazwy na Caramel.
„Breathless” natomiast do tej pory, jak na mój gust ma się zupełnie dobrze, nawet z wiekiem zyskuje na uroku.