Nowy album Morcheeby w klasycznym składzie z Skye! Myślę, że jest to coś na co fani czekali od dawna - tak jak na powrót Dickinsona do Iron Maiden, czy Ozzego do Black Sabbath. Od razu czuć różnicę! Poprzednie albumy nie były złe, wręcz przeciwnie - taki "Dive Deep" przyniósł wiele dobrego i nieoczekiwanego. Tym razem jednak Morcheeba porzuca różne eksperymenty i wraca do swojego prostego, klasycznego stylu. Skye ponownie wypełnia całą płytę swoim genialnym, głębokim soulowym wokalem. Kawałki są bardziej spójne, mniej instrumentalne, a bardziej przebojowe i "piosenkowe".
Nie jest to absolutnie zarzut, bo o żadnym radiowym, piosenkowym kiczu i tandecie nie ma tu mowy. Chodzi mi tylko o to, że właściwie każdy z 11 kawałków stoi na takim samym, wysokim poziomie, jest równie ciekawy i przebojowy - mógłby reprezentować całą płytę. 11 kawałków, a zanim się obejrzymy to już koniec. Po pierwszym razie w głowie kodują się na stałe fanastyczne melodie i rytmy z "Blood Like Lemonade". Słuchając kolejny raz, czujemy już tą muzykę, a każdy dźwiękowy zakamarek wydaje się znajomy i smakowity. Kolejna mocna pozycja na lato - gorące rytmy z granicy elektroniki, popu, soulu czy trip hopu, podparte świetnymi pomysłami na melodie i refreny, sprawiają niebywałą radość.
Mówiąc szczerze - nie spodziewałem się aż tak udanego powrotu. Morcheeba zaskoczyła jednak jeszcze raz, udowodniając że należą do ekstraklasy. Album promują dwa singlowe teledyski (Even Though i tytułowy), które oczywiście polecam sprawdzić. Na jesieni grupa zaczyna ogólnoświatową trasę koncertową, która zahaczy także o Polskę. Apeluje do fanów dobrej, szczerej, ambitnej i co naważniejsze ekstremalnie przyjemnej muzyki - nie przegapcie tego!