Dive Deep to szósty album studyjny brytyjskiej grupy triphopowej Morcheeba - jednego z najważniejszych i najlepszych (szczególnie obecnie!) przedstawicieli tego gatunku. Właściwie to można dodać, że Morcheeba miała romans z różnymi gatunkami, od trip hopu, przez rockowe i rhythm'n'bluesowe klimaty, do popowych hitów. Co ważne, "Dive Deep", okraszony piękną okładką, jest drugim albumem nagranym bez udziału głównej piosenkarki zespołu, Skye Edwards, który opuściła w 2003 roku.
Nie łatwo jest zastąpić tak wielką postać jaką była dla tego zespołu Skye. Wyobraźcie sobie, że Portishead wydaje nowe albumy bez Beth Gibbons. Jednak panowie Godfreyowie zdecydowali się ciągnąć wózek dalej, i bardzo dobrze! Na "Dive Deep" możemy więc usłyszeć m.in. Judie Tzuke, Thomasa Dybdahla (Norwegia), rapera Cool Calm Pete'a i śliczną francuską piosenkarkę Mandę Zamolo. Trzeba zaznaczyć, że wypełnili swoją rolę wspaniale, a utwory w których występują przesiąknięte są klimatem i stylem, który oryginalnie prezentują. Nie ma miejsca jednak na tym albumie na wokalne popisy - najważniejsza jest muzyka, która wypełnia znaczną część krążka - wokale to miły dodatek.
Muzyka - nie wszyscy fani/krytycy byli zachwyceni nowymi produkcjami Morcheeby, wieszając psy jeszcze przed datą wydania. Niesłusznie, bo nawet bez Skye udało się nagrać świetny krążek. Mieszanka trip hopu i bardzo soczystej, głębokiej elektroniki spod znaku downtempo. Dodatkowo muzyka wzbogacona jest wstawkami z instrumentarium typowo artrockowego. Jak sama okładka wskazuje, jest to album na letnie dni. Relaksując się na słoneczku, takie dźwięki to raj dla duszy. Sam doświadczyłem. Może nie są zbyt porywające i dynamiczne, ale brzmią fantastycznie i intrygująco. Sam Ross Godfrey wypowiadając się o produkcji albumu rzekł:
“We used an incredible amount of new technology for this album, but it’s all new-old stuff – ancient keyboards, like claviolines. It’s all very organic. The technology came into play in the way that we edited it and put it together."
Nowoczesny album, ale w klasycznej konwencji, bardzo różnorodny, i (moim zdaniem) nie pozbawiony do końca magii ze starych albumów. Polecam obczaić teledysk do singlowego "Enjoy The Ride".