"Good to Be Bad" to dziesiąty album studyjny zespołu Whitesnake, nagrany w 2007 roku, lecz Wydany w kwietniu 2008. Jest to powrót do zycia po 10 latach od wydania ostatniego albumu studyjnego "Restless Heart". Według notowań list przebojów jest obecnie jednym z najpopularniejszych albumów zespołu. Sprzedano ponad 210 000 płyt na całym świecie, co mówi samo za siebie - Whitesnake wciąż ma oddanych fanów, którzy z chęcią zakupią nowy album, choć z góry wiadomo co na nim będzie i można sobie wyobrazić niemal każdą nutę. Wspomniani fani nie są jednak głusi, bo zainwestowali w bardzo przyzwoitą, słuchalną płytę. Piszę to z odrobiną złośliwości, bo ogromna większość rockowych dinozaurów wydaje obecnie płyty, których wstyd słuchać, za to nie wstyd robić na nich kasy. Bezwstydnie.
Na szczęście "nowy" Whitesnake, z generałem Coverdale'm na czele odcina się od tego trendu. Tak jak Europe zaskoczyło mnie jakieś 3 lata temu niezłym powrotem (dzisiaj niezłym - bo zaraz po wydaniu szalałem wręcz za większością kawałków!), tak teraz Whitesnake pokazuje, że w tym wieku można robić "to" bez obciachu. Prawie godzina przyjemnych, szczerych, niewymuszonych, rockowych hiciorów. Oczywiście nie wszystkie kawałki są równo ciekawe, ale całość robi jak najbardziej pozytywne wrażenie. Brzmienie, jak i cała techniczna otoczka jest bardzo profesjonalna. A David pokazuje że jeszcze na wiele go stać. Jedynie co bym na "Good to be Bad" ograniczył, to liczbę słodkich ballad. W końcu miało być "bad"...