ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Paatos ─ Sensors w serwisie ArtRock.pl

Paatos — Sensors

 
wydawnictwo: Mellotronen 2007
dystrybucja: Oskar
 
1. Happiness [5:26]
2. Your Misery [5:20]
3. Gasoline [5:14]
4. Tea [6:09]
5. Hypnotique [7:14]
6. Absinth Minded [4:09]
7. Sensor [9:42]
 
Całkowity czas: 43:14
skład:
Petronella Nettermalm – lead vocals / Huxflux Nettermalm – drums, loops, backing vocals / Peter Nylander – guitars, backing vocals / Johan Wallen – keyboards, backing vocals / Stefan Dimle – bass
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,2

Łącznie 6, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
28.03.2009
(Recenzent)

Paatos — Sensors

Przyznaję się do winy. Przegapiłem to wydawnictwo w okresie, w którym się pojawiło na rynku. Mimo mojego uwielbienia dla poczynań Paatos, mimo całej atencji dla skandynawskiego artrocka – pokpiłem sprawę. Bywa. Toteż czas na recenzję kolejnego albumu Skandynawów. Tym razem dostaliśmy od zespołu płytę koncertową. Wg danych na okładce album Sensors to zapis koncertu z Karlsruhe, który odbył się w 2006 roku. Całość została zarejestrowana i wydana m.in. na winylowym krążku przez wydawnictwo Mellotronen, a w naszym pięknym kraiku można ten album nabyć w zaprzyjaźnionym sklepiku na ul. Szewskiej w Poznaniu, co niżej podpisany z przyjemnością uczynił. Żeby jednak was nie martwić koniecznością zakupu gramofonu muszę dodać, że album jest już dostępny na płycie CD.

No dobrze, czas posłuchać Sensors. Na początek – wyjątkowo poprawny, ze wskazaniem na „niezły” Happiness. Zaczyna się loopami Huxfluxa Nettermalma, a potem już muzyka zaczyna przypominać wersję znaną z płyty Kallocain. I choć momentami słychać, że to nagranie live, to trzeba przyznać, że zespołowi udało się wyczarować ten klimat, który pamiętamy z wspomnianego przed momentem albumu. Szukający różnic słuchacz zwróci uwagę w szczególności na brudne - przez co wyraźniej ostrzejsze niż w oryginale - solo Petera Nylandera. Następny  na płycie – Your Misery­, to jedyne w tym zestawie nagranie z Silence Of Another Kind, póki co ostatniej płyty studyjnej Skandynawów. Brzmi piękniej niż oryginał. Być może dlatego, że nie zostało wygłaskane do bólu, a raczej przeciwnie – pozostawiono w nim swego rodzaju surowość i krystaliczne piękno. Więc niby piosenka, niby coś w rodzaju melodyjnego pitu-pitu, ale w ostatecznym rachunku Your Misery musi się podobać. Klimatem, nastrojem, niezłymi partiami wokalnymi i popisami instrumentalistów.

Niestety nie zawsze jest tak „różowo” (choć określenie to w odniesieniu do muzyki Paatos brzmi cokolwiek dziwnie). Nie siląc się na specjalne subtelności powiem wprost: Gasoline to nudna, rzężąca masakra. Taka rąbanka bez celu i pomysłu. Nie ratują jej ani partie klawiszy, ani zmiany tempa, ani już tym bardziej Petronella, balansująca na granicy liryki i krzyku. I nawet patetyczno – symfoniczny finał nie zmieni mojego zdania – lepiej było wybrać do zestawu inne nagranie. Uff, po tych pięciu minutach z sekundami wyjątkowo słabego grania niestety mam dość. Na szczęście zespół nie brnie w klimaty niestawialne i po krótkich oklaskach przechodzi do Tea. Miód. To taki Paatos, jaki lubię najbardziej. Melodyjny, tajemniczy, liryczny i pełen wyszukanych dźwięków. Te instrumenty klawiszowe, grające solówkę w finale nagrania to piękno absolutnie ponadczasowe i warte wielokrotnego przesłuchania. Aż po wywołujący dreszcze na karku i rumieniec na twarzy monumentalne zakończenie z wokalizą Petronelli. Brawo. A dalej? Cóż, zaraz po Tea przychodzi czas na Hypnotique. Początek jak z baśni, z nieziemskim (choć lekko surowo brzmiącym) śpiewem Petronelli. A potem? Karmazynowa do bólu partia fortepianu, zagrana na syntezatorach przez Johana Wallena z taką pasją i wyczuciem, że po prostu aż szczęka opada z wrażenia. Całości dopełnia piękna jazzująca gitara Petera Nylandera. Słuchamy Hypnotique, chłonąc dźwięki serwowane nami przez zespół i z niecierpliwością zastanawiamy się, jak mocno grupa nas jeszcze zaskoczy.

Oj, zaskoczy i to mocno. Moje ulubione nagranie Paatos z płyty Kallocain wybrzmiewa jako kolejne. Wybrzmiewa wprost przepięknie. Ilekroć słucham tego koncertu, zawsze zaskakuje mnie spontaniczność i rozmach, z jakim Paatos zaserwowali nam Absinth Minded  . Aż chciałoby się, aby utwór ten trwał i trwał. A on niestety, jak większość pięknych i przyjemnych rzeczy kończy się szybko, nagle, by nie powiedzieć boleśnie.  

I w finale – Sensor. Utwór rozpoczynający pierwszy album Paatos tu pojawia się jako ostatni w wersji znacznie dłuższej od oryginału. Zagrali go inaczej, bardziej na luzie i z większym zaangażowaniem (chyba), ale mnie jednak czegoś w tym utworze brakuje. Poza czymś nieokreślonym, czego nie jestem w stanie wyłożyć jasno i wyraźnie, brak mi w tym finale klimatu i piękna poprzednich nagrań. Całość brzmi bowiem zbyt sztampowo i zbyt surowo, jak na muzykę do której Skandynawowe nas przyzwyczaili. Szkoda. To mógł być absolutnie wspaniały i porywający album. A te dwa słabsze momenty to prawie 1/3 muzyki. Więc summa summarum – ocena tylko i aż 7. Więcej nie można, bo od Paatos należy wymagać więcej.

Dobry album, można posłuchać.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.