Z płytką Katry sprawa jest prosta jak przysłowiowy drut. Dlatego nie będę was zbyt długo zamęczał moimi wypisami, ba…, być może wyjdzie mi najkrótsza recenzja jaką kiedykolwiek popełniłem. Na czym polega ta prostota i oczywistość? Na tym, że Katra swoją płytą jest w stanie pocieszyć wszystkich tych, którzy jeszcze płaczą po odejściu Tarji Turunen z Nightwish. Tak! To muzyka absolutnie dla nich! Możemy ją nazywać gothic metalem, jak zrobiła to wytwórnia na promocyjnym egzemplarzu płytki, może też być to równie dobrze symphonic metal. Mniejsza o to. Katra wpisuje się idealnie w zestaw kapel parających się ciężkim graniem, okraszonym pięknym, żeńskim śpiewem. Dla mnie, najbliżej im bezwzględnie do Nightwish. I to nie tylko przez fakt, że grupa również pochodzi z Finlandii, bowiem Katra Solopuro (widoczna zresztą na mało oryginalnej i niezbyt wyszukanej okładce) – wokalistka zespołu, od której imienia ten wziął nazwę, dysponuje bardzo podobną barwą głosu do dawnej frontmanki Nightwish i korzysta z podobnych środków wyrazu.
O samej kapeli zrobiło się przez moment głośno, gdy zakwalifikowała się do finału fińskiej „Eurowizji” z utworem „Tietäjä”, który jednak został odrzucony przez komisję, gdyż okazał się kopią utworu „Jillian” Within Temptation. Recenzowana płyta jest światowym debiutem grupy, choć muzyka na nim zawarta wcale taka premierowa nie jest. W ubiegłym roku materiał ten ukazał się w Finlandii. Z drobną różnicą – śpiewany był po fińsku.
Wróćmy jednak do muzyki. Na „Beast Within” znajdziemy dwanaście niezwykle melodyjnych kawałków, które już po drugim przesłuchaniu możemy spokojnie nucić razem z wokalistką. Zastanawiam się nawet, czy wszystko to nie jest aby za bardzo cukierkowe. I nieważne czy są to bardziej żywe „Swear” i „Beast Within”, balladowy „Promise Me Everything”, chwytający za serce „Scars In My Heart” czy patetyczny „Mist Of Down” – wszystkie mają prawo urzec. Katra stara się dodatkowo wzbogacić swoją muzykę elementami folkowymi szukając w ten sposób drogi do własnej wyrazistości. Pozostaje w tym miejscu tylko jedno pytanie. Na ile taki pomysł na muzyczną twarz, jest jeszcze kogoś w stanie zaciekawić? Wszyscy wielbiciele „nightwishopodobnych” klimatów oraz wzniosłych, melodyjnych „rozklejaczy” to pytanko mogą sobie darować. Bo to płyta w sam raz dla nich.