Jeżeli szukacie świeżej krwi na naszej scenie, warto sięgnąć po debiut młodego leszczyńskiego zespołu Retrospective. Zespół mylnie stylistycznie wkładany do szufladki z Comą, jednak bliższy jest dźwiękom Riverside. I w sumie od tego założenia warto rozpocząć dalszy opis zespołu.
Są młodzi, ambitni, brzmią całkiem nieźle, materiał przygotowany jest bardzo dobrze, grają na festiwalach. Ich muzyka to raczej zlepek różnych styli, charakterystyczna dla muzyki metalowej gitara, mocno mroczne artrockowe klawisze, bardzo dobrze dograna sekcja rytmiczna Z małym mankamentem – o ile pomysł na utwory jest – i to bardzo świeży, partie instrumentalne jednak proszą się o małe szlify. Na wspomnianym albumie klawisz i gitara brzmią przynajmniej koncertowo, odbiorcy studyjnych produkcji jednak oczekują mniejszej spontaniczności muzyków. To co możemy tu znaleźć pośród kompozycji z „Spectrum of the Green Morning”: Enemy World Vision – od pierwszych taktów brzmi znajomo („Voices in my head”), bardzo trafna decyzja o umieszczeniu go na pierwszym tracku. Po mocnym „riverside'owym” wejściu, lekka nutka progmetalowa z klawiszem w stylu moog w tle i nisko chodzącym riffem, później melodyjne rozwinięcie i po 3 minutach dopiero słychać wokalistę. Ciekawie zaaranżowana kompozycja, dużo fajnych pomysłów, choć zakończenie przydało by się ponownie zmiksować.w „Some kind of hope” dominuje bardziej pearl jamowy klimat, wokalista troszkę tu przypomina sposobem śpiewania Eddiego Weddera, brzmienie mniej artrockowe bardziej właśnie alternatywne z dominacją pianina i ostrej gitary. „Pink Elephant Missed” to ciekawy progmetalowy kawałek, z lekko psychodelicznym wokalem pod Jimma Morissona, „Waking up In The Zoo” znów bas wita w rytm riverside'owych klimatów. Sam utwór to wulkan pomysłów, które eksplodują z każdą chwilą. Tylko... no właśnie tym kawałku prosi się o zamianę pianina na jakiegoś hammonda. Ale i tak jestem pod wrażeniem. „Regret and Frightened Child” wita nas typowo metalową sekcją rytmiczną i lekko kakofonicznym ale melodyjnym tematem na gitarę. Bardzo dobrze zaśpiewana partia wokalna (tak trzymać!), gdyby lekko dopracować partię instrumentalną, zespół miałby naprawdę niezłego hiciora. Po prostu brzmi to troszkę zbyt psychodelicznie. „Have in mind” - bardzo ciekawa ballada, z jednym instrumentem - pianinem i wokalem, zakończona w stylu wygasającego respiratora.
Zespół postanowił sam się wydać – czy to była słuszna decyzja – jako album miałbym zastrzeżenia, jako demo – żadnych. Dużo fajnych pomysłów, bardzo dobry wokal, pianino hmmm może inne brzmienie? Gitara - czasem za cicho czasem za głośno, jest kandydat na hit ale troszkę zbyt przekombinowany. Jednak jest to o tyle ciekawa pozycja, że pomimo podobieństw do Riverside, mają swój styl. Ten mini-albumik jest ta naprawdę zapowiedzią bardzo ciekawego zespołu. Na pewno nie powinien być ignorowany przez osoby kolekcjonujące polskie młode zespoły, gdyby wsadzić Retrospective do dobrego studia z profesjonalnym realizatorem, który torturami, krzykiem i szantażem byłby w stanie wyciągnąć profesjonalne brzmienie, sądzę że byłby to jeden z tych zespołów, które dzisiaj napawają nas dumą. Tymczasem zachęcam do „własnousznego” zapoznania się z muzyką, z witryny zespołu można ściągnąć parę klipów, a także ją nabyć w całości.
Bardzo ładna okładka. Chyba od tego powinienem zacząć. Naprawdę, podoba mi się.