Ocena:
8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
16.01.2007
(Recenzent)
Wilson, Steven — Cover Version IV
Czwarta odsłona historii opowiadanych przez Stevena Wilsona Cover Version IV to oczywiście znowu dwa utwory, z których jeden jest Wilson’ową wersją utworu, który w jakiś szczególny sposób zapadł mu w pamięci, drugi zaś jego własną kompozycją. Tym razem dostajemy równo jedenaście minut materiału, wydanego przez HeadphoneDust w nakładzie 1000 egzemplarzy.
Cover Version IV to tym razem przedstawienie szerszej publiczności raczej nieznanego artysty. Szkocka formacja MOMUS jest równie tajemnicza co przed laty PT. Założona przez Nick’a Currie’go (urodzonego 11 lutego 1960 roku w Paisley), nagrała w latach 1986 (data powstania) – 2006 dwadzieścia dwa albumy, z muzyką charakteryzowaną jako (w różnych latach) post-punk, post-modernizm, acoustic gothic, gallic pop i jeszcze kilka innych. Nie komercyjną i nie popularną. Sam Nick jako Momus występuje na łamach Wired jako dziennikarz, a także zajmuje się komponowaniem piosenek i filozofią.
Trio albumów: The Poison Boyfriend, Tender Pervent, Do Not Stop The Night zostały przez krytyków sklasyfikowane jako mieszanka dance-popu z ciężkimi tekstami opowiadającymi o… nekrofilii, pedofilii i problemu niewierności (głównie małych dziewczynek do dużo starszych mężczyzn). Z tego ostatniego albumu Steven Wilson wypożyczył utwór The Guitar Lesson i nagrał go jako Cover Version IV. Mroczna akustyczna gitara, prześliczna angielska dykcja, narastające napięcie, dzwonki czy może raczej pozytywka, klarowny, mocny fortepian, gdzieś w głębi strach, syreny policyjne i znikający w cieniu zabójca.
She comes into my lap, I turn her around
Her hands clasp my neck and her feet skim the ground
Her skirt travels up under my palm
But the pupil sits looking so calm
As if listening to the distant sound
Of a burglar alarm
What happened next it is hard to recall
The guitar lesson left no traces at all
Now, from afar, it seems to resemble
A strange composition in oil
Of a man, a guitar, and an innocent little girl
Zaś The Unquiet Grave to fenomenalny psychodeliczny, prawie siedmiominutowy utwór, którym Steven Wilson chce nas jeszcze bardzie zdołować po wysłuchanej wcześniej historii. Cichy, mroczny wokal, leniwe „zero-beat” rytmy, muzyka z syntezatorów wypływająca leniwie z głośników i otaczająca nas jak dusząca, czarna mgła. Głosy się nakładają, powtarzają, zataczają pętle. Jeśli znacie czołówkę serialu Battlestar Galactica i pamiętacie muzykę, jaka towarzyszy nalotowi Cylonów, to wiecie co mam na myśli. Osoby o słabszym sercu nie powinny słuchać tego wieczorem, a o zgaszeniu świateł należy od razu zapomnieć. Ja zaś się zakochałem bezgranicznie. Gdy już żona śpi, a wszystkie światła są zgaszone, zaś zimny księżyc z ciekawością zagląda przez okno, palce odnajdują właściwe przyciski na pilocie i…
Zdecydowanie najlepsza, najsmutniejsza i najczarniejsza część cyklu COVER VERSION. Poprzeczka poszła jeszcze wyżej. Czekam więc na następną odsłonę.