1. Sucker 2. One Night Stand/ 3. Devil I Know 4. Trigger 5. Under The Gun/ 6. God Was Never On Your Side/ 7. Living In The Past 8. Christine 9. Sword of Glory 10. Be My Baby 11. Kingdom of the Worm 12. Going Down
Całkowity czas: 45:17
skład:
Lemmy - vocals, bass guitar/
Phil Campbell - guitar/
Mickey Dee - drums
and:
C.C. Deville - guitar, bass/
Mike Inez - bass
Dwie i pół gwiazdki? Tylko? Ciekawe co tam Lemmy z kolegami musieli natworzyć, że im w Teraz Rocku taką kiblową ocenę zafundowali? Aż byłem ciekawy i szybko przesłuchałem tą płytę. Nawet wspomnianej recki nie czytałem. I co? I nic – Lemmy and Co. nic nie namotali, tylko recenzent z TR miał gorszy dzień. Może PMS go dopadł ? Bo nie ma się tam do czego przyczepiać. Jest wszystko tak jak powinno być – czyli dawka zmetalowiałego rock’n’rolla, lekko punkniętego – żadnych rewolucji stylistycznych nie ma. Ale za to jest ballada, „God Was Never on Your Side” - o tym trzeba wspomnieć, bo to na płytach Motorhead równie rzadkie jak kompetentny minister w naszym obecnym rządzie. I chyba nawet mellotron słychać? Co prawda Lemmy ze swoim głosem równie nadaje się do śpiewania ballad, jak bracia Kaczyńscy do rządzenia. Ale słuchać się tego da, w przeciwieństwie do premiera śpiewającego hymn państwowy. Płyta zaczyna się fajnie, wesoło, rock’n’rollowo, jednak od „Under The Gun” Motorhead włącza turbodoładowanie i zaczyna powoli i fachowo wklepywać słuchaczy w podłoże. A oprócz wspomnianej ballady starają się do końca nie odpuszczać. Co im się raczej udaje.
Poprzednia „Inferno” była bardziej metalowa, ta jest bardziej rock’n’rollowa, trochę lżejsza i zrobiona bardziej na luzie. No i trzeba powiedzieć , że „Inferno” była nieco lepsza . Ale „Inferno” to jedna z lepszych płyt Motorhead i ciężko było ją przeskoczyć. W każdym razie „Kiss of Death” mi się podoba.
Lemmy na zeszłą Gwiazdkę zaliczył 6 dych – jak na metalowca to wiek bardzo zaawansowany. Biorąc pod uwagę, że jeszcze przez dobrych kilka lat grał w Hawkwind, to na scenie obecny jest prawie 40 lat, (a za sceną jeszcze dłużej – był technicznym Hendrixa). Ciekawe kto słucha teraz Motorhead? Chyba coraz młodsi? Już sobie wyobrażam rodzica o pokolenie młodszego od Lemmy’ego, opierniczającego swoją latorośl („Ścisz ten jazgot!”), która jest w wieku, ewentualnego wnuka frontamana Motorhead, bo ten młody człowiek właśnie odkrył uroki „Asów Pikowych” i dowiedzieli się o tym przy okazji wszyscy sąsiedzi , oraz mieszkańcy okolicznych bloków. Jednak Motorhead , to jeden z nielicznych rockowych weteranów, o których można powiedzieć, ze uczciwie istnieją i działają – nowe płyty, nowe koncerty. Ten metal nie rdzewieje.