1. Benzin/ 2. Mann Gegen Mann/ 3. Rosenrot/ 4. Spring/ 5. Wu Bist Du/ 6. Strib Nich Vor Mir (Don‘t Die Before I Do)/ 7. Zerstoren/ 8. Hilf Mir/ 9. Te Quiero Puta!/ 10. Feuer Und Wasser/ 11. Ein Lied
Całkowity czas: 48:27
skład:
Oliver Riedel - gitara basowa/
Christoph Shneider - perkusja/
Christian Lorenz - klawisze /
Paul Landers - gitara elektryczna/
Till Lindemann – wokal/
Richard Kruspe-Bernstein - gitara elektryczna
Ocena:
7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
23.07.2006
(Gość)
Rammstein — Rosenrot
Niedługo po tym, jak słuchaczom przyszło zmierzyć się z płytą „Reise, Reise”, Rammstein przypuścił kolejny szturm na skarbonki fanów. Zespół stwierdził, że miał wiele niewykorzystanych utworów i to jeszcze z sesji do „Mutter”. Wspomnieli o kawałku „Rosenrot”, który nie pasował do tego wydawnictwa, a później miał się stać singlem promującym „Reise, Resise”. Później obwieszczono, że najnowszy krążek będzie nosił nazwę „Reise Reise vol. 2”.Ostatecznie jednak album nazwano „Rosenrot”...
Album „Rosenrot” otwiera singlowy „Benzin”, czyli Rammsteinowy wymiatacz jakich wiele. Ale już takie utwory jak „Zerstoren”(doprawione jodłowaniem), „Wo bist Du”(symfoniczne smaczki), przebojowy numer tytułowy, czy potężny „Mann Gegen Mann” (dziwne bajery w zwrotkach), to kompozycje wysokiej klasy, choć typowe dla Rammstein i nie wznoszące krążka na wyżyny. Konserwatywni zwolennicy grupy mogą mieć wątpliwości do „Te Quiero Puta!”, z powiewem znad Hiszpanii i dęciakami. Spełniły się po części obietnice Tilla o „ładnych i grzecznych” piosenkach, co słychać w „Stirb nicht vor mir”(gościnnie Sharleen Spiteri z grupy Texas).Coraz bardziej znikome są industrialne naleciałości, na których wyrósł band. Elektronika jest „cieplejsza”, a w kompozycjach dominuje gitarowy brud. Niby ten sam Rammstein, ale jednak posmak już inny. Mniej pikantny, ale wciąż pysznie...
„Reise, „Reise” było pełne eksperymentów, ale już „Rosenrot” jest prostsze, o wiele spójniejsze. Być może pomogło nagrywanie na rodzimym gruncie („Reise, Reise” powstawało w Hiszpanii). Można się było jednak wysilić na nową okładkę, a nie zdobić krążek grafiką, jaką okraszona była japońska wersja „Reise, reise”. Jednak najważniejsza jest zawartość muzyczna która może nie jest szczytem możliwości Rammstein, ale słucha się jej nader dobrze. Nie wbija się „Rosenrot” od razu do łepetyny i trzeba z nią co najmniej kilku schadzek. Powstała tym samym płyta bardzo dobra, choć nie najlepsza w dorobku grupy, ale Rammstein i tak niezmiennie walczy w pierwszej lidze, a konkurentów nawet nie musi deklasować, gdyż ich nie ma...