Ocena:
7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
13.09.2005
(Recenzent)
Snowman — Demo
Kto był na warszawskim koncercie Archive ten wie, kim jest Śniegowy Ludek. Kto nie był, niech żałuje i posłucha przy najbliższej okazji. SNOWMAN to zespół młodych ludzi z Poznania istniejący od roku 2002 (w zasadzie od jego końca). Do tej pory odbył wiele koncertów na festiwalach wszelakiej maści, (że wymienię tylko kilka: Międzynarodowy Festiwal Filmów, Festiwal Malta, Gdynia Summer Jazz Days, Central European Festival of Alternative Music). Oprócz tego tworzy muzykę do spektakli i filmów. Muszę przyznać, że biografia jest imponująca, a zainteresowanych szczegółami odsyłam na stronę internetową.
Tymczasem w moje ręce trafiło demo tej formacji. Osiem utworów (ostatni oznaczony przeze mnie jako Unknown – gdyż nie było go na spisie.) Demo jest porywające. Po pierwsze długością – ponad pięćdziesiąt minut, to więcej niż niektóre zespoły dają na pełnych albumach. Po drugie muzyką. Ta doprowadza mnie do drżenia.
Dead City Rozpoczyna się klawiszami hammonda i mrocznym (znanym i z Archive i z przede wszystkim Sigur Ros) wokalem. Jest mrocznie i podniecająco, muzyka sączy się z głośników, oplata nas i gdy zaczynamy marzyć przyspiesza. Przyspiesza coraz bardziej, aby w pewnym momencie wybuchnąć wspaniałym, kilkukrotnie urywanym jazgotem. Perkusja szaleje, gitara na coraz wyższych rejestrach. Wszystko się uspokaja. Powrót do podstawowego tematu i piękne długie improwizacje klawiszy, gitary oraz bas, który psychodelicznie kończy utwór. Kolejny utwór to całkowita zmiana styku. Outside Rain to dużo bardziej jazzowy utwór, z fantastycznymi zagraniami perkusji spod tego właśnie gatunku. Jest tu też dużo mrocznego avant-popu. Świetnie zaśpiewany tekst, szczególnie w momentach podkręcania głosek. Utwór ten oraz E-Level i Good Morning City to fragmenty ścieżki dźwiękowej do spektaklu Driver teatru USTA USTA z Poznania. E-Level rozpoczyna się czarującą czarną materią zasysającą wszystko dookoła, wrażenie to potem się tylko potęguje. Psychodeliczny wokal, ciche talerze perkusisty, i ta pozytywka z dzieciństwa, którą gdzieś tam słyszę.
Complain znowu zmienia klimat płyty. Znów wraca jazz, a to za sprawa saksofonu tenorowego. Do tego lekko azjatyckie rytmy perkusji i podwójny wokal. Blanc and noir noises. Niesamowite zagranie. Troszeczkę przypomina mi płytę Realium (opisaną w tym portalu). Pod koniec trzeciej minuty saksofon uderza potęgą, która tak kocham u Jana Garbarka czy Wojtka Staroniewicza. Tymczasem bas gra zupełnie coś innego, jakieś takie tool’owe zagrania. Przepiękne. Dołącza reszta zespołu, głosy i przenosimy się w kosmos. Niech nikt nam nie przeszkadza, niech muzyka trwa. Sleepy Lights to kolejny bardzo jazzowy utwór. Tym razem w pełni jazzowy. Spokojna sekcja, (choć chwilami...) saksofon pogrywający w tle, spokojny „jasny”, choć nie radosny śpiew. A najpiękniejsze w tych utworach jest to, że ich długość pozwala nam w pełni się rozmarzyć, zasłuchać. Kolejny utwór to Spanish View From The Window to krótka etiuda, pozwalająca troszkę odpocząć, ale też niezbyt pasująca do całości. Jest bardzo nowoczesna w stosunku do reszty utworów. Jest też jedyna w swoim rodzaju. Kłania mi się Radiohead
To musi być naprawdę ciekawe przedstawienie. Kolejny utwór (ostatni opisany na płycie) to Good Morning City. Znowu jazz, ale tym razem inny. Bardziej prowokacyjny, poszukiwawczy, melancholijny. I co ciekawe utwór jest w pełni instrumentalny. Bardzo ciekawy motyw pianina i basu. Rozstrojona gitara – graliście kiedyś kręcąc kluczami? Naprawdę śliczne. Ostatni utwór Unknown to piosenka. Rozpoczynają go dzwonki i pianino. Potem wchodzi śpiew. Jasny śpiew. Uspokojenie. Harmonia. Lepsza strona życia.
Najwyższa ocena dla płyty demo. Mam też nadzieję, że albumowi, (który ma wyjść na Gwiazdkę – tak?) będę mógł dać gwiazdek dużo więcej. Tak sobie pomyślałem, że gdyby Snowman zagrał przed Sigur Ros, to...