01. Tomorrow Comes 05:31 02. Hole In My Heart 06:03 03. Somewhere 04:41 04. Dreams You'll Never See 04:37 05. Who's Foolin' 04:37 06. Paid My Dues 04:51 07. Without You 05:06 08. Love & Desire 05:15 09. No One 04:55 10. Shores Of Paradise 05:05 11. Frozen Heart 05: 26 12. Love To Live 05:17
Całkowity czas: 61:24
skład:
Axel Kruse - drums, percussion;
Hennig Wanner - keyboards, vocals, guitars;
Johan Fahlberg - lead vocals;
Michael Mueller - bass, vocals;
Barish Kepic - guitars, vocals
File under Melodic Hard Rock. Trzymając się kategoryzacji znanej wytwórni tak w jednym zdaniu można by było określić muzykę wykonywaną przez formację Jaded Heart. Byłoby to jednak dużą niesprawiedliwością. Najnowszy album naszych zachodnich sąsiadów Helluva Time jest bardziej interesujący niż się spodziewałem. Owszem jest to melodyjny, powiedziałbym nawet bardzo melodyjny, hard rock, lecz interesujący i nieszablonowy zarazem. Najnowsza płyta kwintetu zawiera dwanaście utworów; mocnych, rytmicznych i rockowych. Słychać na niej mnóstwo patentów i zagrywek, z którymi spotykaliśmy się na płytach amerykańskich zespołów na przełomie dwóch ostatnich dekad ubiegłego stulecia, jednakże są zagrane co najmniej tak samo ciekawie, a w niektórych przypadkach nawet lepiej – bardziej europejsko.
<
Proste, ale nie prostackie mocne rify, dobra i równa perkusja, klawisze tworzące podkład – choć nie dające olbrzymiej przestrzeni oraz wokal. Bardzo ciekawy, rockowy wokal. Zespół Jaded Heart istnieje na rynku muzycznym od czternastu lat i słychać na tym albumie, że panowie mają wprawę w komponowaniu i graniu muzyki. Na tym albumie Martina Bormanna zastąpił pochodzący ze Szwecji Johan Fahlberg.
Najbardziej kontrowersyjnym (dla mnie) momentem na płycie jest cover utworu bardzo popularnej i komercyjnej artystki ANASTASII Paid My Dues, który w oryginale osiągnął pierwsze miejsca na prawie wszystkich listach przebojów na całym świecie i utrzymywał się tam dość długo. Na tym albumie zagrany jest mocno, z przesterami i ciężkim basem, a także bardzo ciekawą solówką gitary i partią klawiszy. Choć i tak nie zachęci mnie do zostania fanem artystki. A sam utwór (niestety) nie znajdzie się na listach. Kontrowersyjne jest także to, że jest on umieszczony dokładnie w środku albumu, co skutecznie uniemożliwia jego ominięcie.
Jest tu też obowiązkowa ballada Without You – może ją wykorzystam w czasie zbliżającego się Sylwestra? Choć dla mnie będzie miała tytuł WITH YOU. Są tu także doskonałe utwory do stania we wrocławskich korkach, szczególnie polecam: Tomorrow Comes, Shores Of Paradise, Somewhere, Frozen Heart i Love To Live. Ten przedostatni jest naprawdę niesamowity: szybka i długa solówka na gitarze, pianino, i wokal troszkę inny niż na płycie – ale przez to bardzo ciekawy.
W podsumowaniu tej krótkiej recenzji: dobry gitarzysta, grający szybko mocno i interesująco. Dobrze słyszalne klawisze, ciekawe zagrania perkusisty. Krótką historię zespołu można będzie znaleźć w osobnym artykule, a ja z chęcią bym się wybrał na ich koncert, mimo że koncerty Jaded Heart z Thin Lizzy zostały odwołane.