Pierwsze odtworzenie tego “wydawnictwa” skończyło się jego odłożeniem na półkę na ponad rok. Ale człowiek w międzyczasie różnych rzeczy słuchał, więc i do twórczości Eroca zdecydował się powrócić. Jak pomyślał, tak zrobił.
Kim jest Eroc? Opisywane wydawnictwo to drugie z zestawu siedmiu płyt zawierających indywidualna, solowe eksperymenty muzyczne jakie Eroc prowadził w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Kim jest Eroc? W tamtych czasach podobnych eksperymentatorów było całkiem sporo, a w sąsiadującej z nami Germanii po prostu mnóstwo. Postęp technologiczny, magnetofony szpulowe, pierwsze klawiszowe i perkusyjne, ogólnie dostępne w sklepach instrumenty, zachęcały młodych muzyków do działań muzyczno-eksperymentatorskich. Ale kim jest Eroc?
Przed długi czas był liderem i perkusistą, oraz współproducentem powstałej na gruzach The Crew formacji… Grobschnitt! Tak, tak. To już legendarna (choć w wielu kręgach zupełnie nieznana) grupa. Eroc naprawdę nazywa się Joachim Ehrig i w ramach podsumowania wydał pięć płyt ze swoim materiałem autorskim, które jednak nie są typowymi albumami muzycznymi, a właśnie zapiskami z sesji, jakie wykonywał wszędzie, w rozmaitych porach dni i nocy, na różnych urządzeniach, przy udziale wielu, czasem przypadkowych osób. Ten zestaw to odpowiednio:
* Eroc (1975) – zawierający trzynaście utworów
* Eroc 2 (1976) – zawierający trzydzieści utworów
* Eroc 3 (1979) – zawierający siedemnaście utworów
* Eroc 4 (1982) – zawierający dwadzieścia utworów
* Eroc 5 (1986) – zawierający dziewiętnaście utworów
Ten ostatni ma też podtytuł „Changing Skies”. Z uwagi na skomplikowany system zawierania umów o prawa autorskie w tamtych czasach (przez co niektórzy artyści cierpią do dziś) Eroc wciąż prowadzi sprawy sądowe z ówczesnymi wydawnictwami, między innymi z Universal Music (obecnym właścicielem takich matek jak Metronome czy Polydor).
Na drugim solowym wydawnictwie znajdziemy trzydzieści kompozycji. Niektóre z nich sa utworami muzycznymi, inne tylko samplami wypowiedzi, albo fragmentami pochodzącymi z nagrań czegokolwiek (słów, dźwięków, zdarzeń, dyskusji, instrumentów). Pozornie stanowi to chaos, prawie niemożliwy do ogarnięcia, ale po dokładniejszym przysłuchaniu się odnajdziemy tu fragmenty świetnych melodii, wstawek, czy tez kontrowersyjnych wówczas, a wielce pożądanych dziś brzmień. Perkusja, czy tez bardziej instrumenty perkusyjne, analogowe miksowanie dźwięków, instrumenty klawiszowe i syntezatory pozwalające na odkrywanie nowych zakresów odbioru muzyki, wczesne sample, a sama muzyka (często bez określonej melodii) nie zawsze w stereo. Na uwagę zasługują takie kompozycje jak: Nebelwelt, Der Traum vom Wald, Psychodelic Cloud, Sonnenflucht, cały zestaw Sprache der Pfiffelinge, Das Irrsinnslied (ten szczególnie jest w stylu Franka Zappy), Abendmeer, Ich bin ein Lachen.
Płyta dla słuchaczy poszukujących, otwartych, zainteresowanych historią niemieckiej sceny eksperymentatorskiej, dokonaniami solowymi artystów, o których świat słyszał mało, albo prawie wcale. Ciekawe i choć wymagające skupienia to warte zainteresowania. Bez gwiazdek, bo przecież to nie album, a zlepek imaginacji Pana Eroca.