1. When Satan Calls 2. Theatrical Madness 3. Bozo The Clown 4. Now When Our Stars Are Fading 5. A Great Day To Die 6. The Demolition Army 7. Snow White 8. Witches Chant 9. Other Ways To Babylon 10. The Dark Play 11. Outro
Całkowity czas: 45:29
skład:
Henrik Flyman - gitara;
Henrik Brockmann - śpiew;
Dennis Buhl - perkusja;
Kasper Gram - bas
Ocena:
7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
02.09.2005
(Recenzent)
Evil Masquerade — Theatrical Madness
Spodobała mi się ta bajecznie teatralna okładka. Diabeł, który jest królem w teatrze pełnym dziwactw. Spodobała mi się liczba utworów i długość płyty. Wreszcie spodobała mi się muzyka. Ale zacznijmy od początku.
Evil Masquerade to zespół złożony z czterech przyjemnych jegomości, z których każdy może się pochwalić całkiem niezłymi wcześniejszymi osiągnięciami. Henrik Flyman grywa(ł) w Moahni Moahna, Zoll, Wuthering Heights; Henrik Brockman w Royal Hunt; Kasper Gram w Wuthering Heights i Manticora; zaś Dennis Buhl i nieobecny na tych (Theatrical Madness i Welcome To The Show) płytach Thor Jeppesen w Sinphonia. Po za tym wszyscy nagrali też poprzedni album grupy Welcome To The Show Tak więc ich dorobek muzyczny jest pokaźny.
Album, wydany pod szyldem włoskiego Frontiers Records, od samego początku daje niezłego kopa. Rozpoczynający go When Satan Calls zapowiada bardzo miłe granie i tak rzeczywiście jest. Szybkie solówki, mocne, zmieniające się bębny. Ciekawy mocny wokal śpiewający różne, niejednokrotnie dość rozbudowane partie. Następny utwór, który mnie urzekł to Bozo The Clown: fantastyczny, szybki, mocny, dużo gitar i klawiszy w stylu Yngwiego Malmsteena – klawisze ścigają się z gitarą, a perkusja je popędza. Niesamowite. Dawno już nie słuchałem muzyki tej klasy. W Now When Our Stars Are Fading na szczególną uwagę zasługuje niesamowity wokal Brockmana na tle chórów w refrenie. A Great Day To Die to kolejny, „wojenny” utwór na tej płycie. Bardzo ekspresyjny, z prostymi acz ciekawymi riffami gitar i mocnym śpiewem. Sam początek skojarzył mi się troszkę z Van Halen, ale reszta bardziej mi pasuje do Manowar. Jazda bez trzymanki trwa dalej, nadchodzi bowiem The Demolition Army – jest szybko, ostro, ale inaczej niż w poprzednich utworach. Tutaj muzyka jest pogmatwana, trochę się gubi. Można odnieść wrażenie, że w pewnych momentach zespół nie wiedział jak grać, ale to oczywiście nieprawda. Zmiana stylu refrenów ma swój niezaprzeczalny urok. Snow White to jeden z najspokojniejszych utworów na tej płycie. Klawesyn i dwa wokale – jeden znany, drugi zaś kompletnie niespodziewany na tej płycie. Ten drugi, śpiewający bardzo wysoko przypomina mi Steva Hacketta. Jest naprawdę niezły. W ósmym utworze zespół się uspokaja, co przyjmuję z dużą ulgą. Ciekawy, progresywny utwór, spokojny i niepokojący. Other Ways To Babylon spokojny śpiew, mocno przesterowane, ale równie spokojne gitary. Bardzo długa solówka, połączone gitary i klawisze, zmiany tempa, zmiany brzmień – jeden z najciekawszych utworów na płycie. Tylko niestety kończy się nagle gwałtownym ucięciem wszelkich dźwięków. The Dark Play rozpoczyna się niczym dobry thrashowy utwór, choć zagrany cztery razy wolniej. Do tego ośmiokrotnie wolniejszy wokal. Interesująca koncepcja, zmuszająca do zasłuchania się w tej płycie również pod koniec. Jakieś sample, wokodery, damski śpiew – ciekawa mieszanka. Gitara akustyczna Robin Nolan Trio, po chwili potężny zmiana, od połowy trzeciej minuty wchodzi moc znana z Dream Theater. Potężny kop gitar, bębnów i klawiszy. Zmiana wokalu – znów potężny krzyk a na samym końcu... Półminutowe Outro jest jedyną rzeczą, która mi nie pasuje na tym albumie. Nie pasuje do niczego.
Podsumowując. Bardzo ciekawa płyta, mocna, żywiołowa, pełna ekspresji. Polecam na dłuższą drogę autostrada, a także do słuchania w tramwaju. Zaś słysząc wokalistę, już się cieszę na zbliżający się koncert grupy Royal Hunt. Ech, ci Duńczycy...