Ocena:
7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
02.09.2005
(Recenzent)
CashMERE — Cash-Romantic Band
„Kolejna płyta kolejnego polskiego zespołu grającego rocka”. To najbardziej błędne określenie z jakim się spotkałem, a wypowiedział je kolega z pracy, gdy wieczorem położyłem płytę na biurku w celu późniejszego przesłuchania. Powiedziałem: Poczekaj, nocna zmiana zaczyna się o dwudziestej drugiej, o północy posłuchamy jak grają (pozdrowienia dla Kosiaka) Skończyło się na tym, iż niespełna trzynastominutowa demówka formacji cashMERE wybrzmiała po raz ostatni grubo po godzinie pierwszej nad ranem. Jestem zachwycony.
SongForNarcissus rozpoczyna się „pikaniem” na strunach wioli. Po chwili wchodzi spokojniutki bas i wtórująca mu już standardowo wiola (tu moja siostra będzie się sprzeczać czy to skrzypce, czy altówka), a po chwili rozpoczyna się śpiew. Dziwny, niepokojący, synkopowany. Sam tekst nie jest tu najważniejszy, choć przekazuje pewne treści. Najbardziej porusza mnie sposób interpretacji tegoż tekstu – czyli przedziwny i dawno niesłyszany sposób śpiewania.
HoraceTheWinglessWasp Wesoły, choć przekornie troszeczkę zadumany, zastanawiam się czy się rozkręci. I pierwszy wstrząs, gdy powala mnie psychodeliczny, śmiejący się śpiew, pełny jadu i ironii. Śpiew na dwa różne głosy. Dr. Jekyll & Mr. Hyde – choć może raczej Mrs. Hyde. Jedna zwrotka, druga, a po chwili muzyczny kosmos. Wstrząs drugi, przygważdżający do ziemi. Chaos improwizacji jazzowej, psychodelicznej, strojonych instrumentów, upiornych śmiechów, straszliwych szeptów.
ExactlyAJoke początek w stylu Ritchie’go Blackmoore’a – ale na szczęście tylko początek. Potem przenosimy się do średniowiecznej warowni, zdecydowanie bliższej Wiedźminowi. Wokaliza bez słów, podnosząca aurę tajemniczości, urywane skrzypce. W zestawie instrumentów nic nie jest napisane o gitarze, ale tu słyszę ją wyraźnie. I co najciekawsze jest inna. Inspirująca, poszukująca, gdzieś nostalgiczny Satriani się pojawił (album Flying In A Blue Dream?). Ale nie słychać skopiowanych patentów. Po prostu inspiracja, utwór się rozwija i nagle: HA HA... Koniec
Słychać wyraźnie bardzo dobre przygotowanie muzyczne zespołu. Może szkoła jazzowa, może warsztaty, może jeszcze coś innego. W każdym razie jestem bardzo mile zaskoczony i zauroczony. W zalewie zespołów powielających gwiazdy (klony DT, klony PT) cashMERE jest czymś diametralnie różnym, czymś wnoszącym świeżość i młodość w ten troszeczkę już zgnuśniały art-rockowy światek.
Kilka słów o produkcji: ładnie wydana płytka, z okładkami; wypalona co prawda na domowym sprzęcie, ale za to z nadrukiem na awersie. To miłe, bo w ten sposób widać, że zespół dba o swoich odbiorców.Z niecierpliwością czekam na całą płytę – mam nadzieję, że ukaże się w miarę szybko – a także na koncerty, do Wrocławia zapraszamy bardzo serdecznie. I jednocześnie daję najwyższą ocenę jaką płyta demo może u mnie dostać.
W tekście została zachowana oryginalna pisownia tytułów z płyty.
if you appear true to your own eyes
it’ll all come to you as no surprise...