wydawnictwo:
Produkcja własna / Self-Released 2006
1. We're In It Merely For The Cash [0:37] 2. My Mellow [4:31] 3. Gajamoja (z nieba ogień) [7:00] 4. Horace The Wingless Wasp [3:29] 5. Song for Narcissus [4:57] 6. Jabberrock [4:14] 7. Drahenblut letzte glut [5:04] 8. Mercury Rising [5:46] 9. Song of Penelope: I Feed [6:46] 10. Cannibal Song [3:22] 11. Exactly a Joke [5:39]
Całkowity czas: 51:39
skład:
Tylda Ciołkosz - violin, voc;
Mariusz Wróbleski - bass;
Wojtek Siatkiewicz - drums;
Krzysztof Paletko - accoustic guitars;
Paweł Hebda - el. guitars;
Dominik Burzym - el. guitars;
Krzysztof Pająk - piano;
Sławomir Bierny - percussions
CashMERE już raz zagościł z małą Epką promującą muzykę zespołu. I to było coś. Miłe ucha pierwsze skrzypce oraz wokal gra jednoosobowy kwintet smyczkowy Tyldy Ciołkosz, jak słychać na załączonej płytce bardzo uzdolnionej i twórczej osoby, której talent doprowadził do współpracy m.in. z zespołami Gargantua oraz VAN Barbary Zielińskiej. W projekcie skutecznie uczestniczy inny krakowski bard, Mariusz Wróblewski, basujący także w dr Zoydbergh. W realizacji pomogli przyjaciele, których wkład w album jest chyba nieoceniony: Krzyś Paletko, Wojtek Siatkiewicz, Paweł Hebda, Krzysiek Pająk, Sławek Berny oraz odpowiedzialny także za realizację nagrania i tu bardzo mocne brawa dla tego pana - Dominik Burzym.
Podobnie jak w przypadku Epki "Cash-Mere Romantic band", miło folkujący i dość awangardowy materiał szybko wpada w ucho. Album wypełniają spokojne, lekko nastrojowe i troszkę zbliżone do twórczości Ivy Bittovej melodie, lecz nie zabraknie tu elementów folku wszelakiego: bluegrass, celtyckiego, country, jazzu i world music. W stosunku do Epki materiał został wydłużony także o wcześniejsze kompozycje (m.in. Jabberrock), będąc już faktycznie gotowym materiałem na pełne 12 cm. srebrnego krążka. Utwory są lekko zmienione, czasem to kosmetyka a czasem mocna zmiana aranżacji - od nowa zagrane a przede wszystkim realizatorsko i w pracy muzyków bardzo dobrze przygotowane. Materiał pisany był stricte pod brzmienie skrzypiec i gitar, co słychać przede wszystkim w "Jabberrock". To jedna ze starszych kompozycji posiadająca cechy zbliżone do twórczości Ankh oraz elementów world music. Raczej mamy tu do czynienia z bardzo zróżnicowanym zestawieniem utworów, które jednak obroniły się przed zdarzającymi się w podobnych produkcjach słabszymi kompozycjami. Ciekawostką jest śpiewany po niemiecku "Drahenblut letzte gut".... który jest lirycznie autorstwa JRR Tolkiena!. Twardość wymowy germańskiego języka świetnie się komponuje z akustyczną partią instrumentów, tego utworu nie można nie posłuchać. Zupełnie odmienny styl towarzyszy swingującemu "Cannibal Swing", który po prostu może was zaskoczyć.
Warto sięgnąć po twórczość CashMere, aby mieć rozeznanie w muzyce, która kompletnie omija styl określany Progressive Rock. Nie jest podobna do zespołów typu Marillion, Pendragon czy Pink Floyd, stąd wiele osób na wstępie skreśli pewnie ją ze swoich potencjalnych nabytków. Błąd! Tymbardziej warto sięgnąć po tą produkcję. Rzadko spotykane powiązanie muzyczne reprezentowane przez CashMERE szybko wpadnie w ucho, szczególnie jeżeli słyszeliście Epkę, to zaskoczą was zmiany dokonane w pełnym wydaniu. To bardzo sympatyczna płyta, bardzo dobrze zrealizowana, wysokiej jakości kompozycje oraz przestrzenny charakter. Całość przygotowana "z tym czymś", i chyba warto polecić ją komuś, kto szuka niebanalnego brzmienia.
Po wysłuchaniu Epki przyznam, że nie oczekiwałem aż tak dobrej produkcji. Tam były 4 kompozycje, które były sympatyczne i do tego wysoko kontrastujące z wcześniejszym, nie do końca udanym demem. Tu mamy 11 świetnie dopracowanych kawałków. Sytuacja jak z zespołem Abraxas z 1996 roku. 11 dokładnie takich utworów, jakie powinny znaleźć się na finalnym – już debiutanckim - wydawnictwie zespołu.